Druk w: Wiadomości ASP, Kraków, kwiecień 2001
(wersja uzupełniona o część: Autokomentarz)
janusz
krupiński
Dyplomowa praca pisemna
Całymi
latami chodził Rodin po drogach tego życia jako pokorny uczeń, który ciągle czuł
się początkującym. Nikt nie wiedział o jego próbach, nie miał zaufanych i
niewielu miał przyjaciół. Za pracą, która dawała mu utrzymanie, kryło się
rosnące jego dzieło i czekało na swój czas. Czytał wiele. Przyzwyczajono się do
oglądania go na ulicach Brukseli zawsze z książką w ręku, lecz książka ta była
może często jedynie pretekstem do zagłębiania się w siebie, w niesamowite
zadanie, które go czekało.
Rainer Maria Rilke, Auguste Rodin,
przeł.
Witold
Wirpsza, WL, Kraków, 1963, s. 25.
Specyfika poszczególnych wydziałów czy katedr naszej Akademii uzasadnia wielość
form jakie na nich przyjmują dyplomowe prace „teoretyczne”. Nie oznacza to
jednak, że pewne standardy nie mogą być ogólnie przyjęte.
Uwagi poniższe kreślę z perspektywy Katedry Historii i Teorii Sztuki, której
pracownicy prowadzą „seminaria dyplomowe”, służąc dyplomantom pomocą w pisaniu
dyplomowych prac teoretycznych. Nie tracę jednak z pola widzenia także dobra
ogólnego.
I tak na przykład proponując włączenie do dyplomowej pracy pisemnej obok
części teoretycznej także opisu i dokumentacji dyplomowej pracy artystycznej lub
projektowej kieruję się nie tylko tym spostrzeżeniem, że rozważania teoretyczne
dyplomantów stają się lepiej zrozumiałe z pamięcią o ich dziele artystycznym lub
projektowym (i może odwrotnie), ale także pamiętam, że na naszej uczelni (poza
Wydziałem Konserwacji) dotychczas nie ma zwyczaju dokumentowania dzieł
dyplomantów. Brak fotografii prac dyplomowych naszych absolwentów... Najdalszy
jestem od myśli, że nie były warte naszej pamięci!
Niestety zbyt często rzekoma praca teoretyczna dyplomanta sprowadza się
do opisu pracy „praktycznej”. Brak przy tym wszelkiej refleksji. Założenia
dzieła pozostają nieuświadomione, a tym samym niedyskutowalne – jako
nieuświadomione nie mogą przecież zostać poddane dyskusji. Triumfuje naiwność,
samozrozumiałość i wiara w oczywistość (tymczasem to tylko formy zniewolenia
umysłu).
Z braku lepszego rozróżnienia terminologicznego dyplomową „pracą pisemną”
nazywam tom, który „w jednych okładkach” obejmuje pracę teoretyczną oraz opis i
dokumentację (ewentualnie uproszczoną, skróconą dokumentację) pracy artystycznej
lub projektowej (tylko objętość mogłaby być powodem rozbicia tych dwu części na
osobne tomy, z zachowaniem przy tym jednolitej „szaty”).
„Tomy”
takie, powinny być przechowywane w wydziałowych bibliotekach lub archiwach i
przez nie udostępniane, a nawet wypożyczane (praktyka Wydziału Konserwacji
wskazuje, że wystarczy, aby archiwum wydziałowe było czynne przez kilka godzin w
tygodniu, zresztą być może już wkrótce prace dyplomowe udostępnimy poprzez
internet).
Kolejnym pokoleniom studentów prace te („tomy”) będą służyły za źródło, za
przykład, za układ odniesienia itd. W ten sposób nie tylko uszanujemy wysiłek
mijających pokoleń, ale damy im szansę oddziaływania w przyszłości (przecież gdy
czytamy lub oglądamy dzieła drugiego człowieka, korzystając z nich, powiększamy
jego zasługi).
Czy trzeba komuś wyjaśniać w czym leży sens wymiany myśli?
1. Prezentacja pracy teoretycznej
Panujący głównie na wydziałach artystycznych naszej Akademii zwyczaj, że
podczas obrony dyplomu czyta się pracę teoretyczną traktowany bywa jako wyraz
niepisanej normy. Dyplomanci, a także niektórzy promotorzy i profesorowie,
oczekują tej formy prezentacji pracy teoretycznej.
W sytuacji, gdy już od kilku lat podejmujemy wysiłek podniesienia poziomu
prac teoretycznych składających się
– obok właściwej pracy artystycznej lub projektowej – na magisterską pracę
dyplomową, pora na zrewidowanie tego oczekiwania.
Proponowałbym rezygnację z tej niepisanej umowy. Zamiast oczekiwania,
zgodnie z którym praca teoretyczna ma być odczytana podczas obrony
podkreśliłbym wyłącznie ewentualną możliwość odczytywania pracy.
Argumenty, które przemawiają za tym, zarazem wskazują na przypadki, kiedy praca
teoretyczna nie powinna być odczytywana podczas obrony:
Otóż z pozoru niewinna sugestia, iż praca teoretyczna ma być odczytana
niesie z sobą inne, ukryte, a wątpliwe wymagania:
1.
Praca
ma być możliwie krótka – ze względu na czas przeznaczony na obronę, jak i ze
względu na możliwości percepcyjne słuchaczy.
2.
Praca
musi być pisana z myślą o laikach, ponieważ słuchacze nie muszą, a najczęściej
nie będą specjalistami w dziedzinie, której problematykę może poruszyć praca (o
poruszanych sprawach mogą usłyszeć po raz pierwszy).
3.
Praca
ma być napisana z myślą o jej wygłoszeniu, a więc przeznaczona jest nie dla
czytelnika, lecz dla słuchacza, przypominać ma raczej przemówienie, kazanie niż
esej czy rozprawę (idąc dalej tym tropem: autor wystąpić ma w roli lektora,
powinien więc posiąść umiejętności aktorskie, pozwoliłoby mu to w sposób
przekonywujący i zajmujący zaprezentować swój tekst).
Czy
rzeczywiście dyplomant miałby przygotowywać swą pracę teoretyczną z góry
starając się sprostać powyższym wymaganiom? Czy mamy utrzymać te wymagania wobec
prac teoretycznych naszych studentów?
Konkluzja brzmi:
Podczas
obrony praca teoretyczna nie musi lecz może być odczytana. Nie
powinna być odczytana w przypadku, gdy jest długa, gdy jej poziom,
wyrafinowanie logiczne czy styl temu nie odpowiadają. W takim wypadku właściwe
byłoby wygłoszenie streszczenia (ewentualnie odczytanie streszczenia). Podczas
obrony, odpowiadając na pytania, dyplomant będzie miał okazję do szerszego
zaprezentowania swych koncepcji.
Fakt,
że praca teoretyczna będzie powielona i oprawiona – obok części zawierającej
opis i dokumentację dyplomowej pracy artystycznej bądź projektowej –przyczyni
się do jej upowszechnienia poza chwilą samej obrony.
2. Układ pisemnej pracy dyplomowej
Niezbędnymi elementami pisemnej pracy dyplomowej są:
Strona
tytułowa
Spis
treści
Wstęp
Tekst
pracy „teoretycznej” rozważającej idee istotne dla pracy artystycznej lub
projektowej.
Opis i
dokumentacja dzieła, tj. pracy artystycznej lub projektowej
Całość
stanowi „tom” w formacie A-4, oprawiony. Wymagane są 4 egzemplarze: dla autora,
dla promotora, dla recenzenta oraz dla uczelni, (przekazywany do zbiorów
biblioteki lub archiwum). Ze względu na objętość praca może rozrosnąć się do dwu
lub więcej „tomów”.
Wstęp
Nawet
krótki, kilkuzdaniowy wstęp powinien zawierać uwagi czy sugestie, wyjaśnienia,
na temat związku pracy teoretycznej z pracą artystyczną lub projektową.
Może
streszczać główną myśl tekstu – pracy teoretycznej (streszczenie, „abstrakt”).
W
odniesieniu do pracy projektowej wstęp może wskazywać na istotę przedstawianego
projektu.
Może
zawierać podstawowe uwagi o powodach wyboru tematyki, o nawiązaniach do dzieł,
„szkół”, kierunków itp. Dalej
kwestie te mogą być szerzej rozwijane.
W
końcowej części wstęp może zawierać podziękowania (promotorowi, konsultantom,
instytucjom, pierwszym odbiorcom itp., ale nie recenzentowi!).
Tekst pracy teoretycznej
Tekst pracy teoretycznej
o
tytule odpowiadającym jej tematowi – ewentualnie po nim (np. w nawiasie)
określenie wyjaśniające charakter tekstu (np. szkic o czymś, szkic z czegoś,
uwagi artysty, rozważania, luźne myśli, wywiad, fikcyjna rozmowa, notatki z
lektury, manifest itp.). Tekst ten stanowi poniekąd pierwszą część pełnego
„tomu” pracy pisemnej.
Nie
można oczekiwać, aby praca teoretyczna artysty lub projektanta miała charakter
autonomicznej „dysertacji”, np. przedstawiającej wyniki przeprowadzonych badań
nad tym czy innym zagadnieniem. Rozważania artystów lub projektantów nie
pretendują do roli rozprawy naukowej (jakkolwiek mogą, a nawet często powinny
uwzględniać ustalenia tej czy innej dyscypliny naukowej).
Gdyby
ta praca teoretyczna mogła nie mieć związku z wykonanym w ramach dyplomu dziełem
artystycznym lub projektem znaczyłoby to, że dyplomant, na przykład projektant
systemu identyfikacji wizualnej, powiedzmy muzeum sztuki, mógłby pisać na temat,
dajmy na to, życia seksualnego dzikich czy układów trawiennych ryb. Niestety,
gdyby nawet pisał, brakłoby mu kompetencji dla podjęcia w sposób naukowy
jakiegokolwiek, a więc i takiego tematu. Nawet jeśli rozważania projektanta
odwołują się do rezultatów jakiejś dyscypliny naukowej, uwzględniają wiedzę z
jej zakresu, to jednak nie znaczy to, że te rozważania projektanta do niej
należą. Przeciwnie, prowadzone są z perspektywy projektanta, a nie badacza. Mają
sens w związku z jego projektem, w związku z tym, co on projektuje, a nie w
oderwaniu od tego (dlatego też ich zestawienie z opisem i dokumentacją projektu
jest tak ważne). Teoretyczne rozważania projektantów są raczej formą refleksji,
namysłu, dociekań – przeprowadzonymi z punktu widzenia projektanta, a nie
badacza-uczonego – nad wybranymi zagadnieniami związanymi bądź to z tym, co
projektowane bądź to z procesem projektowania (w tym wypadku w grę wchodzą
zagadnienia metodologiczne).
Podobnie rozważania artystów...
Nawet
jeśli dyplomant ukończył inny kierunek studiów, np. uniwersyteckich, to mimo tej
jego kompetencji, nie ma powodów, aby na uczelni artystycznej wykonywał pracę w
ramach posiadanej już przez siebie specjalizacji, z właściwą dla niej
metodologią badawcza itp. Tutaj wagi nabiera jego spojrzenie, jego jako artysty
(nawet na tę samą problematykę, jaką już poznał z perspektywy naukowej).
Teoretyczna część pozostaje w związku z pracą „praktyczną” (artystyczną lub
projektową), jakkolwiek związek ten nie musi być bezpośredni.
Ani
dzieło sztuki ani projekt właściwy dla designu nie są „praktycznymi
zastosowaniami jakiejś teorii”, w tych wypadkach nie zachodzi tak zwany związek
„teorii z praktyką”.
„Teoria” projektanta, artysty nie jest opisem dzieła (artystycznego lub
projektowego) lecz jest refleksją nad ideami leżącymi u podłoża dzieła,
„stojącymi” za nim. Stanowiącymi jego tło („tło ideowe”, tło nie tyle w
znaczeniu „drugiego planu”, co raczej „zaplecza”, (racji, „gruntu” leżącego z
tyłu, za plecami – por. ang. background, niem. Hintergrund).
Tekst
pracy teoretycznej może mówić o źródłach inspiracji, fascynacjach,
odniesieniach. Poświęcony więc może być takim dziełom, koncepcjom czy ideom,
które są bliskie autorowi, w których znajduje oparcie – namysł nad którymi uważa
za istotny (mogą to być dzieła, koncepcje czy idee powstałe na gruncie sztuki,
którą uprawia autor, mogą to być jednak także dzieła, koncepcje czy idee
powstałe nie tylko na gruncie innych dziedzin sztuki, muzyki czy poezji, ale
także na gruncie filozofii, teologii, mistyki czy nauki). Mogą to być dzieła czy
idee jednego autora (malarza, rzeźbiarza, designera, poety, filozofa czy
mistyka) rozpatrywane z uwzględnieniem jego osoby i życia.
Tekst
ten może być zbiorem notatek z lektur lub z obserwacji towarzyszących powstaniu
dzieła (stosownie ilustrowanych szkicami bądź reprodukcjami).
Tekst
ten może stanowić studium wybranego problemu twórczego, studium przeprowadzonym
na wybranych przykładach (problem taki będzie odpowiadał jednemu z aspektów
własnego dzieła dyplomanta).
Tekst
może zajmować się wybranymi założeniami dzieła. W przypadku projektu tekst może
dotyczyć wybranych aspektów tego, co projektowane (odwołując się przy tym do
odpowiednich dyscyplin naukowych).
Czym
ten tekst jeszcze może być na pewno nie sposób przewidzieć (jakże różnorodne są
teksty artystów o sztuce, czy to pisane przez nich o ich własnej sztuce bądź to
o sztuce w ogóle (bądź to o własnej jak gdyby była sztuką w ogóle, jedyną).
Podkreślić należy, że przedstawiony tekst nie może być rozpatrywany i oceniany w
kategoriach artystycznych. Nie chodzi o poezję (jakkolwiek tekst może mieć
walory poetyckie), nie chodzi o dzieło literackie (jakkolwiek tekst może
posiadać walory literackie), lecz o rozważania, refleksje, dociekania, analizy,
zestawienia, porównania...
Jasność
opisu przywoływanych faktów, argumentacja chociażby poprzez umiejętność
wskazania i użycia przykładów, jasność w odróżnieniu tez od hipotez, stwierdzeń
od domniemań czy żądań, ocen od opisów, przewidywań od postulatów, brak
poplątania i namnożenia wątków, odróżnienie zdań własnych od cudzych (jeśli
nawet z tymi ostatnimi autor się utożsamia i je przyjmuje), konsekwencja,
zrozumiałość – oto niektóre pożądane walory pracy teoretycznej.
Układ
fragmentów tekstu może być podkreślony poprzez zabiegi typograficzne, a nawet
przez wprowadzenie tytułów dla poszczególnych, nawet krótkich, fragmentów.
„Autokomentarz” czy namysł?
Przerywam na moment opis kolejnych części pracy pisemnej, aby poświęcić kilka
uwag sprawie preferowanego przez artystów-dydaktyków określenia pracy pisemnej
dyplomanta jako „autokomentarza”.
Głównym
celem tych uwag jest wskazanie znaczenia namysłu artysty w procesie twórczym.
Czy ten namysł, towarzyszący powstaniu dzieła, zostanie spisany, przedstawiony
publicznie, jak to się dzieje w przypadku artysty-dyplomanta czy doktoranta, to
rzecz drugorzędna.
Teoretyczna refleksja musi pozostawać w znaczącym, istotnym związku z pracą
„praktyczną” (artystyczną lub projektową), jakkolwiek związek ten nie musi być
bezpośredni (przykładem nieistotnego związku pracy pisemnej, „teoretycznej” z
pracą artystyczną lub projektową jest fakt, że obie mają tego samego autora,
albo że obie mają tak samo brzmiący temat).
Podobnie jak od żadnego twórcy nie oczekujemy, aby „własnymi słowami”, aby
„swymi słowy” opowiadał, co mówi jego dzieło, itp. – tak też nie ma powodu, aby
ta praca teoretyczna była tym tak zwanym „autokomentarzem”.
Zwolennicy przekonania, iż dyplomowa praca zwana pisemną lub teoretyczną powinna
sprowadzać się do roli „autokomentarza” najwyraźniej nie widzą związanego z tym
ryzyka śmieszności.
Czyżby
tęsknota za „autokomentarzem” wypływała z tego samego ducha co pytanie
polonisty: proszę mi wyjaśnić, co autor miał na myśli? Pytanie najwyraźniej nie
znające rozbieżności pomiędzy intencją autora a dziełem?
Cóż to
za pokusa, czy nie byłoby najlepiej, gdyby na przykład autor
Pana Tadeusza napisał także suplement
komentujący własne dzieło, w którym wyjaśniłby jasno o co mu chodziło itd. Jaki
żal, że Mickiewicz już nie żyje, nieprawdaź? Tymczasem, jak pamiętamy,
„niestety”, gdy stawiano mu takie pytania, na przykład w sprawie „czterdzieści
cztery”, odpowiedział, że gdy pisał, to widział, a teraz nie potrafi wyjaśnić,
dlaczego.
Określenie „autokomentarz” sugeruje, iż autor komentuje swe dzieło. A więc
wykonał już dzieło i teraz dopiero podejmuje z kolei dodatkowy wysiłek
skomentowania tego dzieła.
Złośliwi mówią, że w ten sposób dorabiana jest teraz dziełu gęba, że w ten
sposób kreuje się pozory głębi.
„Autokomentarz”, przynajmniej w tej sposób pojęty – jako komentarz do wykonanego
już dzieła - nie
wiąże się w sposób istotny z dziełem, z procesem powstawania dzieła
Tymczasem, w moim przekonaniu, pisemna praca dyplomanta, jego refleksja
„teoretyczna” powinna przebiegać równolegle z pracą artystyczną, a przedmiotem
prowadzonego w niej namysłu powinny być wybrane idee (pojęcia, koncepcje,
teorie) związane z podejmowanym zadaniem artystycznym czy projektowym,
współokreślające decyzje twórcze. Chodzi o namysł kształtujący dzieło
artystyczne lub projektowe!
W tym
sensie, i dlatego, namysł taki jest związany z dziełem w sposób
istotny, immanentny!
Chodzi
nie tyle o idee związane z podejmowanym dziełem, co w gruncie rzeczy związane z
rzeczywistością, na którą otwiera się dzieło (obraz czy projekt), związane z
możliwością otwarcia się na przeczuwaną rzeczywistość, przeczuwany problem.
Dyplomowa praca pisemna nie powinna być po prostu autorskim komentarzem
dyplomanta do jego własnej pracy rzeźbiarskiej czy malarskiej, pisanym dopiero
po wykonaniu rzeźby czy obrazu (i to z konieczności, dla zadość uczynienia
wymogowi stawianemu dyplomantom).
W swych
rozważaniach artysta powinien szukać idei, które pozwoliłyby mu odnieść się w
bardziej odpowiedzialny sposób do pojedmowanego zadania artystycznego lub
projektowego (i dopiero w ten sposób ewentualnie znaleźć także właściwe słowa
opisu, komentarza wybranych aspektów dzieła!).
Artysta
poświęca uwagę pewnym ideom, do których stosunek składa się na jego postawę
artystyczną, twórczą, na sposób rozumienia powstającego dzieła. Wtedy związek
myśli i dzieła, obu prac – „teoretycznej” i „praktycznej” –
staje się oczywisty, i właśnie istotny.
Każde
dzieło ma charakter ideatyczny – czyli związane jest z pewnymi ideami. Rodzi się
pośród pewnych konstelacji idei. Niektóre, tylko niektóre spośród nich artysta
czy projektant może sobie uświadomić i uczynić przedmiotem namysłu, dyskusji,
krytyki. W ten sposób „praca pisemna” splata sie w jedno z twórczą myślą
artysty, a on nie jest zupełnie bezmyślny i zniewolony.
Stwierdzeniem powyższym, wbrew pozorom, nie przesądzam sprawy znaczenia i sensu
kultu artysty jako naturszczyka (co zostawia za sobą dzieła podobnie jak kupki),
Filipa z konopii, intuicjonisty, gejzera spontanicznych wytrysków
(ekspresjonizm), natchnionego szaleńca, artysty jako narzędzia w rękach bogów
czy jako spienionej grzywy, bądź to na fali wzburzenia podświadomości
(psychoanaliza) bądź to na fali procesów społeczno-ekonomicznych (marksizm)... .
Jeśli jednak ktoś wyznaje którąś z wymienionych tu form kultu, niechaj się
zwróci do artysty odpowiadającego jego ideałowi z prośbą o komentarz, czyli do
tego gejzera, do tej fali, do tego narzędzia... Co myślą gejzery, fale,
narzędzia... ?
Przyznam jednak, że praca teoretyczna jako namysł nad pewnymi ideami związanymi
z podejmowanym zadaniem artystycznym lub projektowym (już to je definiujacymi)
stanowi formę komentarza do powstałego dzieła, wyjaśnia pewne jego aspekty,
chociażby ciemność, złożoność, niepewność ich ukazując. Niemniej nie rodzi się
jako komentarz i nie z myślą o komentarzu. Jest owocnym namysłem wówczas, gdy
jej myśl weszła w tkankę, w fakturę, w koloryt dzieła, stała się naocznością.
Słowo ma stać się ciałem. Czyż dzieło nie ma się bronić samo? Słowo padające w
stosunku do dzieła z zewnątrz (co nie oznacza tym samym: zewnętrzne w stosunku
do dzieła) słowo o tyle jest usprawiedliwione, o ile nastraja, otwiera. Oby nie
zamykało.
Autokomentarz zamyka. Namysł otwiera na możliwości, alternatywy, nawet na
ciemność (twórcy idą tam, gdzie dotąd nic nie było widać).
Słowo
nastraja, uwrażliwia – tą jego rolę uprzytomnić sobie musimy szczególnie w
czasach, gdy w sztuce, designie, równocześnie pojawia się tyle tendencji,
kierunków, tak różnorodnych zjawisk, a nacisk na odmiennność i nowość stał się
tradycyjną normą. To w czasach monotonii, w miejscu, gdzie panuje jedna szkoła,
gdzie się przysypia, słowo takie w ogóle nawet nie musi być wypowiadane,
pozostaje niepisaną normą – określa panujący punkt widzenia, przyjęty typ
postawy. Gdy w takim środowisku pojawia się dzieło oryginalne, zrodzone z innego
ducha, skazane jest na niezrozumienie. Bynajmniej nie broni się samo. A jeśli
nawet spotyka się z żywą reakcją, nawet podziwem – nie oznacza, że ktokolwiek
odda mu sprawiedliwość, że widz czy słuchacz dotknie jego istoty (może
zafascynować się dziwnością, osobliwością).
Maksyma
„Dzieło broni się samo” w pewnych granicach, przy pewnym jej odczytaniu da się
utrzymać. Na przykład w tym, że doświadczamy dzieł, których dawno nie żyjący
autorzy nie pozostawili po sobie jednego słowa. Nie oznacza to
jednak, że martwe są już dla nas także słowa-idee, którymi żyli tamci
autorzy i ich epoki. Gdyby tak było, ich dzieła czynilibyśmy tylko pretekstami,
okazjami dla gry swej fantazji artystycznej, zamieniając je w
ready-made.
Dzieło
nigdy nie jest „samo” – poza pewnym kontekstem, w szczególności ideatycznym,
jest niczym (przez „ideatyczny” rozumiem: związany z ideami, właściwy ideom). Do
tego kontekstu należą także inne dzieła (gdyż wszystkie niosą ze sobą jakieś
idee).
„Dzieło
broni się samo”?
Jeśli w
każdym znaczeniu tych słów zdanie to byłoby prawdziwe, po cóż jeszcze obrony
dyplomu?
A jeśli
z kolei na przykład „broni się” miałoby znaczyć tyle, co „komentuje się”? Czy
dzieła z integralnym komentarzem wymagałyby jeszcze autokomentarza
artysty-autora?
Zmagając się z pewnymi ideami, poprzez namysł, artysta wypracowuje także język,
dzięki któremu może mówić krytykom o swym dziele, oraz o dziełach innych. Gotowi
się nie tylko do obrony, więcej, gotów jest do ataku.
Piszę
te słowa w przekonaniu, iż o sztuce można i trzeba mówić, że nawet to, co
niewysławialne wymaga nazwania swej niewysławialności, że słowa przygotowują
chwilę doświadczenia Tajemnicy.
Nie
wystarcza wyrażenie aprobaty lub dezaprobaty. Podziwu, obojętności czy pogardy.
Każda z tych ocen może być tylko wynikiem zaślepienia, absolutyzacji własnych
pojęć czy uczuć. Rozmowa, dialog daje szansę przekroczenia kręgu widzenia, jaki
wyznacza poszczególny punkt widzenia.
A może
zamiast mówić, zamiast komentować do pędzli, do dłut?
Nie
jest formą krytyki dzieła, obojętne czy to cudzego czy własnego, gotowość do
przekształcenia go czy samo przeksztacanie (chociażby po zniszczenie). Sam fakt
podjęcia jakichś zabiegów na „materialnej” postaci dzieła, może być równie
nietwórczy jak wierność w stosunku do wyznawanego, idealizowanego kanonu.
Profesor, który bierze pędzel z ręki studenta, by pokazać mu jak to się robi,
jak się powinno to się zrobić, absolutyzuje tylko owo „się”, własny (co
najczęściej znaczy tylko tyle: bezwiednie przyjęty przez siebie) punkt widzenia
zamienia w dogmat. Tym śmieszniej, gdy pokazuje jak on sam by to zrobił.
Ocena w
formie „Tak”, lub „Nie”, „Dobrze” lub „Źle”, „Czuję” lub „Nie czuję”, nie
wsparta wyjaśnieniem tego, co w dziele, co we wskazanym palcem miejscu dzieła,
jest dobre lub złe, i dlaczego, mówi tylko o humorach, kaprysach i gustach
oceniającego, nic o dziele. (Student, doktorant, artysta, który liczy się z
takimi „Podoba mi się”, „Nie podoba mi się”, i dla którego takie czyste, nagie,
nie uargumentowane oceny są żródłem szczęścia lub klęski, ma duszę niewolnika.
To niewolnik porusza się wedle prawa kija i marchewki. Czyta z miny Pana, czy
dalej tak trzymać czy uciekać (w szczególności „Klient nasz Pan”).
To w
teoretycznej pracy rodzi się język, dzięki któremu sztuka może wejść w krąg
dyskusji, dialogu. Akademia powinna być takim miejscem.
Opis i dokumentacja dzieła
Opis i dokumentacja dzieła
prezentuje dzieło
o tytule odpowiadającym tematowi pracy artystycznej bądź tematowi zadania
projektowego (to drugą część „tomu”).
W
przypadku pracy artystycznej pierwsze akapity tej części mogą wyjaśniać wybór
tytułów (cyklu i poszczególnych prac), mogą wyjaśniać sposób doboru tytułów lub
rezygnację z ich użycia, mogą zawierać uwagi na temat techniki, jeśli nie było o
tym mowy w części teoretycznej, mogą zawierać wszelkie uwagi na temat prac.
W
przypadku pracy artystycznej część ta zawiera listę prac (tytuł, rozmiary,
technika) oraz ich reprodukcje prac (co najmniej wybranych, najbardziej
reprezentatywnych prac), podpisane.
W
przypadku pracy projektowej jest to opis oraz odpowiednia dokumentacja projektu
zaadaptowana do potrzeb tego tomu o formacie A-4 (w epoce komputeryzacji
projektowania zabieg taki dalece się upraszcza, zapewne wkrótce cała praca
pisemna będzie zapisywana w formie cyfrowej i udostępniana także w wersji
„internetowej”).
Umiejętność przygotowania takiej dokumentacji jest dzisiaj tym bardziej ważna,
że artyści i projektanci spotykają się z wymogiem przedstawienia „portfolio”,
zgłaszają swe prace na konkursy, wystawy itd. To należy do życia zawodowego
artysty.
Ponadto
mogą się pojawić, i są pożądane, kolejne elementy pracy:
Przypisy,
końcowe lub „dolne”.
Literatura cytowana
(zapewne nie będzie to aż „Bibliografia”),
Spis
ilustracji,
to jest lista reprodukowanych dzieł (jeśli takie pojawiły się w pracy) z
podaniem ich źródeł.
Jeśli
powyżej wymienione elementy nie odnoszą się do części drugiej, opisu i
dokumentacji, mogą wystąpić na koniec części pierwszej – zamykając tekst
teoretyczny. ■
Przypis:
W
pewnym stopniu uwagi te – na temat magisterskiej pracy teoretycznej
towarzyszącej pracy artystycznej lub projektowej – mogą być odniesione do prac
przewodowych I i II stopnia (odpowiedników doktoratów i habilitacji). Jak sądzę,
artystę profesora, projektanta profesora to odróżnia od artysty lub projektanta
z „ulicy”, że nie tylko sztukę lub design uprawia, ale z pamięcią o swym
własnym, osobistym doświadczeniu twórczym czyni przedmiotem namysłu, refleksji,
dyskusji sztukę bądź design, zjawiska z nimi związane, ich pojęcia (już to
podczas korekty prac studenta).
To
tylko me wyobrażenia. Postulaty. W świetle stanowiska Rady Wyższego Szkolnictwa
Artystycznego w sprawie przewodów kwalifikacyjnych I stopnia, z listopada 2000,
w ogóle ani powodów ani miejsca dla takiej refleksji się nie widzi. Stanowisko
Rady nie uwzględnia się specyfiki dyscyplin projektowych – za pracę
kwalifikacyjną uznaje się wyłącznie „dzieło artystyczne”! Ponieważ projektanci
nie tworzą „dzieła artystycznych”, najwyraźniej, aby zdobyć kwalifikacje powinni
na tę okazję przyjąć rolę artystów (odnotujmy, w RWSA zasada jeden designer).
Równie
intrygujące jest stwierdzenie Rady, iż „wszczęcie przewodu obejmuje
zatwierdzenie tematu i zakresu pracy”, tj. owego dzieła artystycznego. Nasuwa
się pytanie, co ma oznaczać ustalenie tematu i zakresu dzieła artystycznego?
Czyżby chodziło o dzieła „z tematem”, pilnujące się wyznaczonego „zakresu”
(albo: dlaczego dzieło artystyczne nie może mieć tematu „Glgy”, „X”, „Placebo”,”Brazylia”
bądź „Identy”?). Nie miejsce, aby tu dalej rozwodzić się nad tym. Problem
sygnalizuję.
Student
naszej akademii zadaje sobie natomiast pytanie: skoro w świetle stanowiska
wysokiej Rady jego nauczyciel akademicki doskonaląc swe kwalifikacje w ogóle nic
pisać nie musi, dlaczego pisać ma on?
Nauczycielom akademickim pozostawałoby już tylko pisanie recenzji prac?
Dyplomowych. ■
|