druk w

druk w: -grafia, nr 1, 2002

 

 

 

 

 

 

janusz krupiński

Manifest pangrafii [1]

 

Zewnętrzne znamiona charakterystycznych wytworów sztuki zbyt często mylone są z nią samą.

Sztuka, w swej istocie, nie polega na robieniu. Polega na sposobie: odczuwania, traktowania, ujmowania, przeżywania... Odnoszenia się do... Obcowania z czymś lub kimś. Oto duch, w którym twórca „robi”.

            Waga „sposobu widzenia” nie ulega wątpliwości jeśli chodzi o twórczość spojrzenia – gdy prze- i wyistoczenie spotkanej rzeczy (nawet tej z farby lub brązu) dokonuje się w samym widzeniu, w jej postrzeżeniowym obrazie. A ponieważ tam forma się staje, nie inaczej jest także w wytwarzającym tworzeniu (takim jak chociażby malowanie czy rzeźbienie), i wówczas właściwe dokonanie twórcze spełnia się w odczuwaniu – okiem bądź ręką – pojawiającej się postaci. To, co ręka czyni, co spod niej wychodzi – dzieło – ma prawo bytu tylko ze względu na odczucie, które ono budzi, chociażby w niej samej, zgodnie ze sposobem obcowania, odnoszenia się właściwym twórcy. Na tej drodze duch znajduje siebie i wyraża w zmysłowości.

Ku czemu ktoś kieruje swe spojrzenie, w jakiej materii się porusza, jakie treści podejmuje, to wszystko nie przesądza o tym, czy w danym przypadku mamy do czynienia ze sztuką, czy nie (jakkolwiek właściwy dla sztuki danego twórcy sposób odczuwania pewną materię wybiera, od innej z dala się trzyma).

            Sztuka odpowiada sposobowi traktowania przez twórcę napotkanej i wybranej rzeczy, treści, materii, w której się on porusza, myśli, widzi i znajduje, odpowiada duchowej wrażliwości, z jaką ją – materię, treść czy rzecz – ujmuje, z jaką odpowiada na płynące od jej strony impulsy. W tym formowaniu wyraża się fundamentalny stosunek artysty-człowieka do świata, przyrody, jego metafizyczne wyobrażenie natury świata i siebie samego.

Indywidualność określa się dzięki konsekwencji, spójności i intensywności pewnego sposobu ujmowania...

W samym sposobie odnoszenia się do rzeczy człowiek zdobywa sobie wolność (od nacisku konieczności) lub w zniewoleniu się pogrąża. Żadne techniczne urządzenia, zabezpieczenia czy udogodnienia nie dają wyzwolenia od nacisku konieczności życiowych (wbrew pozorom same zbyt łatwo stają się koniecznością, zniewalają). Mylnym jest pogląd, iż dopiero po zaspokojeniu potrzeb życiowych przychodzi właściwe miejsce na sztukę. Przeciwnie, już w samej formie zaspokojenia potrzeb, także tych najbardziej przyziemnych, człowiek wykracza ponad naturę. Przekracza materialną konstrukcję rzeczywistości (w tym przeistoczeniu nawet spożywanie nie jest już tylko dostarczaniem organizmowi paliwa, budulca czy przyjemności).

Podobnie to, co święte – jeśli w ogóle istnieje – nie ma specjalnie zarezerwowanych dla siebie miejsc. Kto inaczej sądzi, ten świętość z życia wykluczył.

Sztuka, która w imię czystości daje się wygnać poza żywioł życia, która daje się zapędzić do enklawy, gdzie obnosi się laurem „wysokiej kultury”, zdradza życie. Pozbawia je ducha. Skazuje na wulgarność. Zatraca życie, i siebie samą.

Pankreacjonizm? Panartyzm? Niech żyje pangrafia!

 

 

 

 

 

 

 



[1] Tekst dedykowany założycielom pisma poświęconego najszerzej pojętej kulturze wizualnej: -grafia.

Redaktorzy wydawnictwa w druku zmienili tytuł „Manifestu” na „Niech żyje pangrafia!” / Hail pangraphy – sobie rezerwując prawo pisania manifestów...