startmoje tekstymoje publikacjemoje przekładyobrazylekturydyplom |
Paweł Florenski
Chatynka Ojca
Izydora
Krótko mówiąc, w Ojcu Izydorze, jak rzadko w kim,
można było dotknąć ręką żywe, tworzące się, twórcze Ciało Cerkwi, – Cerkiew
mająca władzę i moc; dlatego wszystko to, co czynił – nawet rzeczy najbardziej
zwykłe i codzienne – zawsze było szczególnym znakiem. To, co zwyczajne i
codzienne, nigdy dla Ojca nie było tylko tym, nie, od tego, co zwyczajne i
codzienne ciągnęły się długie korzenie ku innym światom, ku „nowej ziemi”. [Iż
65, 17; 66, 22; 1 P 3, 13; Ap 21, 1.]
... w tej malutkiej chatynce [domku Ojca Izydora] ... Wszystko tu najprostsze,
ubogie, przyjemne dla oka i pełne pokoju. Rzeczy mają swoje oczy, a otoczenie
Ojca Izydora witało oczyma tak radosnymi, towarzyszyło takimi przekonującymi
spojrzeniami. Gdy wejdziesz – wprost na ciebie patrzą święte ikony. Każda z nich
ma swoją historię, każda związana jest z jakimś dostojnym imieniem, ale ważnym
nie tu, na ziemi, a w Królestwie niebieskim. Pod ikonami – stoliczek z
jerozolimskim krzyżem w perłowej macicy, starym zniszczonym Ewangeliarzem w
przetartej i wyświechtanej skórzanej oprawie, i
lampka na niebieskiej szklanej nóżce. Wszystkie ściany celi obwieszone są
fotografiami – to ludzie związani duchowo z Ojcem Izydorem – obrazami,
wierszami, opakowaniami po landrynkach. Wszystko to jest za grosik, ale dla
Izydora wszystko ma głębokie znaczenie. Wszystko jest symbolem nieba, wszystko
przypomina o świecie nadprzyrodzonym. Podobnie ... święty Abba Jan Klimak mówił,
że miłujący Boga radują się i pobudzają do boskiej miłości i łez zarówno przez
świeckie, jak i duchowe pieśni...
Nasuwa się nawet myśl, że gdyby na ścianach w domku
Ojca Izydora wisiały nie jarmarczne obrazki, a prawdziwe malarstwo, cela
straciłaby swoją łagodną przytulność; Bóg miłuje pokorę i w ubóstwie spełnia się
Jego moc.
Oto wszedłeś do celi ... Na parapetach stoją, jak
mawiał Ojciec „kwiaty”: słoiki z mchem, puszki po konserwach z jakimiś
wyrzuconymi przez ogrodnika chwastami, część butelki, zatkana korkiem i
napełniona wodą, aby służyć za naczynie dla jakiegoś „kwiatka”, butelka z
ułamaną gałązką wierzby ...
W przedsionku – niewielka szafka z naczyniami i stolik, przy którym niekiedy
zasiadano do herbaty. Są tu też drewniane wieszaki z sękatych gałęzi – całkiem
jak rogi jelenie; Ojciec Izydor zawsze pokazywał je swoim gościom.
Po przejściu przez sionkę możemy wyjść do małego
ogródka ... ogród otacza chatynkę i ogrodzony jest z pozostałych stron wysokim
drewnianym parkanem z furtką. To tak zwana „Wewnętrzna Pustelnia” Ojca Izydora,
do której oddalał się na modlitwę i duchowe rozmyślania. ... Jest tu jeszcze
stolik na pniaku, a także pieniek do siedzenia oraz ława z kamieni, które z
różnych miejsc przytaszczył gospodarz „Pustelni”. ... kamienna ława to skała
Tebaidy [Przypis: Mowa o ogromnej czarnej skale nad brzegiem Morza Czarnego w
Pustyni Tebaida, kolebce monastycyzmu [Górny Egipt].], sękate gałęzie z
drewnianym krzyżem między nimi, przybite do drzewa [na wprost furtki] w kącie
„Pustelni” i przypominające rogi jelenie – to według Starca – wizja Eustachego
Rzymianina. W „Pustelni” każdy kącik ma swoją wymowę.
do „Zewnętrznej Pustelni” położonej przed chatynką. Jest to miejsce
nieogrodzone, porośnięte drzewami i krzakami. Tu w cieniu drzew wkopany w ziemię
jest okrągły stół, a wokół niego
„meble”, jak mawiał Ojciec Izydor, czyli „kanapa”, „krzesło”, „fotel”, a
wszystko to z krzywych sęków i desek. Ojciec Izydor sam sklecił te „meble”.
Trudno wyobrazić sobie coś bardziej nieskładnego.
...Ojczulek rozumiał także znaki nierozumnych zwierząt. Niejednokrotnie
opowiadał, na przykład, jak w cerkwi, w jego rodzinnych stronach, pojawiła się
raz „ognista kula”, która opaliła ikonostas, i w tej „kuli” Ojczulek dostrzegł
cud Boży, po czym porzucił świat.
Czyż Bóg nie może do nas przemawiać poprzez kuliste pioruny? W jego ręku
wszystkie stworzenia, to przez nie Bóg do nas przemawia. Jednakże okamieniało
nasze serce – dlatego nie rozumiemy Bożych słów. Ojczulek zaś Izydor słuchał
stworzeń swoim czystym sercem – w stworzeniach dźwięczało słowo Boże i z tego
powodu cały świat pełen był dla Starca cudownych znaków i tajemniczych pouczeń.
Dla pneumatoforycznego Starca także kulisty piorun był cudem, okamieniała zaś
dusza i w jasności światła Bożego nie dostrzeże znaku Boga. Niegodziwiec
pragnący żyć bez Boga zostaje
ukarany w ten sposób, że ślepną oczy jego serca – nie widzi już i nie poznaje
Boga, nie rozumie znaków gniewu Bożego. Dlatego nic nie zmusza go pokuty, do
spojrzenia na siebie. Żyje jakby we śnie, ale sam tego nie rozumie i bierze
swoje senne marzenia za
rzeczywistość.
Inaczej żył Starzec, zawsze trzeźwy i czuwający
duchem. Przysłuchiwał się stworzeniom Bożym i stworzenia Boże jego słuchały.
Źródło:
Paweł Florenski, Sól Ziemi, czyli
opowieść o życiu Starca pustelni Getsemani, hieromnicha Abby Izydora, przeł.
ks. Henryk Paprocki, Bractwo Młodzieży Prawosławnej w Polsce, Białystok, 1996,
s. 6, 9-10, 11, 12, 76-77. Tamże: ks. H. Paprocki, Posłowie: „Święty jako symbol
świata innego”. |