lektury
Antoine de Saint-Exupéry
[Przedmioty]
Ktoś kocha swój skromny dach. Z myślą o nim wiele pracował, wiele mu nocy
poświęcił. Wciąż mu jednak brakuje paru dywanów z puszystej wełny albo srebrnego
imbryka na herbatę, którą pije z ukochaną, zanim nadejdzie godzina miłości. I
oto pewnego wieczoru, po wielu trudach, cierpieniach i nie przespanych nocach,
wchodzi do kupca i kupuje najpiękniejszy dywan, najpiękniejszy dzbanek na wodę –
tak jak się wybiera przedmioty kultu. I wraca, zaczerwieniony z dumy, czując, że
tego wieczoru jego dom stanie się prawdziwym domem. Zaprasza wszystkich
przyjaciół, aby pijąc z nim herbatę, uczcili nabycie dzbanka. I jest naprawdę
wzruszający, kiedy w czasie tego przyjęcia przemawia – on, zazwyczaj tak
nieśmiały. Gdyż dokonało się jakieś powiększenie człowieka, który teraz więcej
będzie gotów poświęcić dla swojego domu, ponieważ ten dom stał się piękniejszy.
Jeżeli jednak człowiek nie służy żadnemu królestwu, a zaszczyt, przedmiot
albo uznanie przeznaczone są tylko dla niego, jest tak, jakby je wrzucił do
pustej studni. Zostaną pochłonięte. A człowiek, czując się coraz bardziej
nienasycony i spragniony, będzie stawał się coraz bardziej chciwy. I niepojęta
gorycz ogarnie go w puste wieczory na widok przedmiotów, których tak pożądał.
„Marność przedmiotów powie wtedy, wszystko marność...”
Ale kto tak woła, woła dlatego, że chciał, aby one jemu służyły. I nie
odnalazł samego siebie.
A oni
mówią, że ich dom jest użyteczny, i nie traktują go jako wartości samej w sobie,
widząc tylko jego użyteczność. I dom
im służy, a oni zajmują się tym, żeby się wzbogacić. Ale umierają w nędzy, bo
nie zostawiają po sobie ani haftowanego obrusa, ani złocistej szaty kapłańskiej
ukrytej w kamiennym statku. Byli powołani do tego, żeby swoje życie w coś
przemienić, a chcieli być tylko obsłużeni. Więc kiedy odchodzą, nie zostaje po
nich nic.
Cywilizowany jest przede wszystkim ten rzemieślnik, o którym mówię, a który
stwarza się na nowo w wykonywanym przedmiocie, i w zamian za to staje się sam
wieczny i nie lęka się śmierci.
Będziecie zwalczać uzależnienie człowieka od dóbr materialnych. I w dziecku
człowieczym będziecie się starali obudzić człowieka, ucząc je przemieniać siebie
w coś, co je przerasta, gdyż nie umiejąc tego, zamknie się w twardej skorupie.
Bo wiem, że tylko owocne działanie jest modlitwą, ale wiem także, że wszelkie
działanie jest modlitwą, jeśli jest darem z siebie i stawianiem się.
Natomiast ludzie, którzy nie mają królestwa dającego życie, a zatem nie
znajdujący żadnego uroku w przedmiotach, patrzą na nie z irytacją. „Dlaczego
bogactwo mnie nie ubogaca?” – skarżą się i sądzą, że trzeba je zatem pomnażać,
ponieważ nie było dość wielkie. I przywłaszczają sobie jeszcze więcej
przedmiotów, i jeszcze bardziej są nimi przytłoczeni. A niepokój, nie dający się
niczym złagodzić, rodzi w nich okrucieństwo. ...
Albowiem nie istnieje w nich nic, co pozwoliłoby przedmiotom budzić w
sobie wzajemne echa. Żyją więc na pustyni pełnej porzuconych bezładnie kamieni.
Czy mógłbyś sobie wyobrazić, że artyście chodziło o ukazanie jakichś ust, nosa
czy brody? Z pewnością nie. Tylko o echa, jakie te części budzą w sobie
wzajemnie, a tym echem może być na przykład ludzkie cierpienie. Które zresztą
będziesz mógł pojąć, gdy wchodzisz w związki nie z poszczególnymi przedmiotami,
ale z łączącą je więzią.
Są ludzie, którzy nie potrafią czekać i nigdy nie zrozumieją poezji, bo
wrogi im jest czas, co odnawia pragnienie, stroi kwiat i każe dojrzewać owocom.
Próbują znaleźć przyjemność w przedmiotach, a tymczasem można ją znaleźć tylko w
drodze, zobaczonej dzięki nim.
Powie mi ktoś, że powstaję przeciwko przedmiotom – a są przedmioty, które
człowieka ubogacają. ...
Rzecz w tym, że nie ma przedmiotów, zaszczytów ani nagród samych w sobie.
Nabierają wartości w kręgu określonej kultury. Przede wszystkim stanowią część
pewnych struktur i nadają im dodatkowego blasku. A kiedy człowiek tej strukturze
służy, jest nimi wzbogacony. ...
Gdyż tylko to przynosi człowiekowi korzyść, co buduje drogi wymiany pomiędzy nim
a innymi.
Gdyż kontakt między ludźmi nie przebiega wprost od jednego do drugiego, ale
poprzez różnorodne więzi łączące rzeczy między sobą; i ważne jest, aby wszystkie
te więzi były podobne. ...
Bo wiem już, że kochać to rozpoznawać, rozpoznawać twarz odczytaną poprzez
rzeczy. Miłość jest tylko poznaniem bogów.
Miłością nazywam okno, które otwiera się w tobie, kiedy na krótki moment dane ci
jest dojrzeć w jedności ojcowiznę, poemat, królestwo, kobietę lub poprzez litość
ludzką – Boga. A śmiercią twojej miłości jest, gdy staje się dla ciebie tylko
zbiorem luźnych elementów. A
przecież to, co dotarło do ciebie poprzez zmysły, w niczym się nie zmieniło.
Dlatego też powiadam, że ludzi, którzy się wyrzekli bogów, może łączyć, niby
zwierzęta, tylko wzgląd na użyteczność – i są wtedy jak stado powracające do
obory.
Zwierzę istotnie ma dostęp wyłącznie do przedmiotu. Nie do tej barwy, którą
przedmiotowi nadaje ludzka mowa. Ale ty jesteś człowiekiem i znajdujesz pokarm w
sensie przedmiotu, a nie w samym przedmiocie.
Próżna tancerka zatrzymuje się na swojej osobie i wydaje jej się, że można się
stać obliczem wcześniej niż w godzinę śmierci. I dlatego nie będzie odtąd umiała
ani otrzymywać od innych, ani dawać, tak właśnie jak umarli.
Pokora nie wymaga, abyś się upokarzał, ale abyś się otwierał. Jest kluczem
umożliwiającym wymianę. Dopiero wtedy będziesz umiał i dawać, i otrzymywać.
Właściwie niepodobna odróżnić jednego od drugiego – są to słowa na oznaczenie
tej samej drogi. Pokora nie jest poddaniem się wobec ludzi, ale wobec Boga. Tak
jak pojedynczy kamień nie jest poddany innym kamieniom, ale świątyni. Służąc
czemuś, służysz dziełu tworzenia. Matka jest pokorna wobec dziecka, a ogrodnik
wobec róży.
Źródło:
Antoine de Saint-Exupéry
Twierdza
przeł. Aleksandra Olędzka-Frybesowa
Pax
Warszawa 1998
W Twierdzy
Saint-Exupéry kreśli
implicite
teorię sztuk projektowych, designu, obiektów kulturowych. Wpisuje ją w swą
filozofię człowieka. Należy do tych nielicznych myślicieli Zachodu, którzy
odrzucają tzw. zasadę Protagorasa zarówno w jej nowożytnym (antropocentrycznym)
przekładzie (popularyzowanym przez podręczniki filozofii, zgodnie z którym
miałaby mówić o wszystkich rzeczach), jak i w je pierwotnym znaczeniu
(faktycznie mówiła tylko o rzeczach użytecznych): „Człowiek jest miarą...”.
[jk]
|