lektury
Mircea Eliade
[Czym jest Obraz?]*
Obrazy ze względu na swą strukturę są
w i e l o w a r t o ś c i o w e
. Jeśli umysł, aby dotrzeć do ostatecznej rzeczywistości świata,
posługuje się Obrazami, to właśnie dlatego, że rzeczywistość ta przejawia się w
sposób pełen sprzeczności, a zatem nie jest możliwe wyrażenie jej w języku
dyskursywnym. ... Zatem to sam Obraz,
będący wiązką znaczeń, jest p r a w
d z i w y, a nie
t a k i e c z y
i n n e
z n a c z e n i e b ą
d ź p l a n
o d n i e s i e n i a.
Tłumaczenie Obrazu na język konkretu, sprowadzające go do jednej płaszczyzny
interpretacji, to coś znacznie gorszego niż zniekształcenie – to unicestwienie
go, odrzucenie jako narzędzia poznania.
Z punktu widzenia dialektyki Obrazu wszelka redukcja pozbawiająca ten Obraz
części znaczeń jest wypaczeniem.
Nawet najnędzniejsze istnienie pełne jest symboli, nawet człowiek najmocniej
stojący na ziemi żyje obrazami.
Psychologowie z Carlem Gustavem Jungiem na czele udowodnili, do jakiego stopnia
dramaty świata współczesnego mają swe źródło w głębokim braku równowagi
psychicznej – tak indywidualnej jak i zbiorowej – który wynika w znacznej mierze
z rosnącej sterylizacji wyobraźni. „Mieć wyobraźnię” to cieszyć się bogactwem
wewnętrznym – nieprzerwanym, spontanicznym strumieniem obrazów. Ale
spontaniczność nie oznacza indywidualnej inwencji. Z punktu widzenia etymologii
słowo „l’imagination” [wyobraźnia]
wiąże się ze słowami „imago” –
„obraz”, „naśladowanie” oraz „imitor”
– „naśladować”, „odtwarzać”. W tym akurat przypadku etymologia odzwierciedla
zarówno fakty psychologiczne, jak i prawdę duchową. Wyobraźnia [l’imagination]
i m i t u j e wzorce –
Obrazy: odtwarza je, reakturalizuje, powtarza bez końca. Mieć wyobraźnie to
widzieć świat w całej jego pełni, gdyż mocą i posłannictwem Obrazów jest
u k a z y w a ć wszystko to,
co opiera się konceptualizacji. Teraz rozumiemy nędzę i upadek człowieka „bez
wyobraźni”: jest on odcięty od głębi swego życia i własnej duszy.
„Objaśnianie” Obrazów i przekładanie ich
na konkretne terminy nie ma sensu: Obrazy zawierają niewątpliwie wszystkie
aluzje do „konkretu” ukazane przez Freuda, lecz rzeczywistość, do której
odsyłają, nie daje się sprowadzić do takich odniesień.
Największa zasługa Carla Gustava Junga polega na tym, iż przyjmując za punkt
wyjścia psychologię jako taką, przekroczył on psychoanalizę Freudowską i tym
samym przywrócił Obrazowi znaczenie duchowe.
... k a ż d a n o w a
w a l o r y z a c j a
u w a r u n k o w a n a b y ł a
z a w s z e p r z e z
s a m ą s t r u k t u
r ę O b r a z u; do tego
stopnia, że można powiedzieć o Obrazie, iż
c z e k a on, by jego sens
się dopełnił.
Każda nowa waloryzacja archetypowego Obrazu jest ukoronowaniem i spełnieniem
poprzednich...
Andriej Tarkowski
[Obraz artystyczny i prawda]**
Trudno sobie wyobrazić, że pojęcie obrazu artystycznego mogłoby zostać wyrażone
w ścisłej, jasno sformułowanej i zrozumiałej definicji. Jest to niemożliwe i
niepożądane. Mogę tylko powiedzieć, ze obraz zmierza do nieskończoności i
prowadzi do absolutu. Również to, co można określić mianem idei obrazu z jej
wielkością wymiarów i znaczeń, jest całkowicie nieprzekazywalne za pośrednictwem
słów...
Obraz – to wrażenie prawdy, na którą dane nam było spojrzeć naszymi niewidzącymi
oczami.
Nie wolno wyrywać szczegółów z kontekstu, ani przekładać jednego
cząstkowego wrażenia nad inne, by osiągnąć równowagę ducha w czasie percepcji
o b r a z u, gdyż ten
otwiera przed nami możliwość kontaktu z nieskończonością. Jest to przecież
zadanie i rzeczywiste przeznaczenie każdego prawdziwego obrazu artystycznego...
Obraz artystyczny nie może być jednostronny. Aby był rzeczywiście prawdziwy,
musi połączyć w sobie dialektyczną sprzeczność zjawisk.
Bardzo precyzyjnie wypowiedział się na ten temat Wiaczesław Iwanow, mówiąc o
pełni obrazu artystycznego (który określał mianem symbolu):
Symbol tylko wtedy jest prawdziwym symbolem, kiedy jego znaczenie jest
niewyczerpane i nieograniczone, kiedy wyraża swoim tajemniczym (hieratycznym i
magicznym) językiem aluzje i sugestie dotyczące tego, co niewyrażalne i
nieodpowiednie dla nazywającego słowa. Symbol ma wiele twarzy, wiele znaczeń i w
swej najskrytszej głębi pozostaje zawsze niejasny ...
Sztuka współczesna żyje i umacnia się tam, gdzie obecna jest wieczna, nie
zaspokojona tęsknota za duchowością i ideałem, skupiająca ludzi wokół sztuki.
Droga, na którą wkroczyła sztuka współczesna – rezygnująca z poszukiwania sensu
życia na rzecz umacniania jednostki – jest fałszywa. Tak zwana twórczość staje
się dziwnym zajęciem podejrzanych indywiduów, starających się potęgować wartość
swoich czynów. Zadaniem twórczości nie jest umacnianie roli jednostki, gdyż w
sztuce jest ona podporządkowana innemu, ogólniejszemu i wyższemu celowi. Artysta
jest zawsze sługą, starającym się zapłacić za talent, który został mu dany jako
cud. Współczesnemu człowiekowi obca jest chęć złożenia ofiary, chociaż właśnie
poświęcenie się może go rzeczywiście umocnić. W wolna o tym zapominamy, gubiąc
poczucie swego ludzkiego posłannictwa...
... Zachód krzyczy: „To ja! Patrzcie na mnie! ... Ja! Ja! Ja!”
Wschód nie mówi o sobie ani jednego słowa. Człowiek całkowicie
pochłonięty jest Bogiem, Naturą, Czasem. Odnajduje siebie we wszystkim i
wszystko odkrywa w sobie. Mam na myśli muzykę taoistyczną: Chiny, sześćset lat
przed narodzeniem Chrystusa.
Dlaczego tak wspaniała idea nie zwyciężyła? Dlaczego cywilizacja
zbudowana na takich podstawach nie przetrwała do dziś w postaci zakończonego
procesu historycznego? Czy zetknęła się z otaczającym ją światem materialnym?
... Być może zgubne był nie tylko owo spotkanie, lecz także konfrontacja ze
światem materialnym, „postępem”, technologią. Cywilizacja powstaje jako
rezultat, gromadzi prawdziwą wiedzę, jest solą soli ziemi. A walka jest we
wschodniej logice grzechem z samej swej natury.
Artysta odkrywa przed nami swój świat i zmusza nas, abyśmy w ten świat
uwierzyli lub go odrzucili – uznali za niepotrzebny i nieprzekonywający. Tworząc
obraz artystyczny przezwycięża swój zamysł, gdyż wobec odczuwanego przezeń
obrazu świata, doświadczanego jako objawienie, zamysł okazuje się błahy.
Obcując z arcydziełem człowiek zaczyna słyszeć to samo wezwanie, które
pobudziło artystę do tworzenia. ... W szczególnym biopolu, jednoczącym
arcydzieło i widza, ujawniają się dobre strony naszej duszy i rodzi pragnienie
ich wyzwolenia. Są to minuty, w których otwieramy się i poznajemy
nieprzeniknione tajemnice naszych możliwości, głębię naszych uczuć.
Piękno pozostaje ukryte przed wzrokiem tych, którzy nie poszukują prawdy
lub dla których jest ona niepożądana. Głęboki brak duchowości u ludzi, którzy
oceniają sztukę, choć jej nie pojmują, a także ich niechęć i brak gotowości do
zastanowienia się nad sensem i celem własnego życia w jego wysokim sensie bardzo
często znajdują swój wyraz w prymitywnych okrzykach: „nie podoba mi się”, „jakie
to nudne!”. Są to mocne argumenty, lecz często właściwe osobom niewidomym od
urodzenia, które starają się opowiadać o tęczy. Współczesny człowiek,
korzystający z podobnych kryteriów, niezdolny jest do myślenia o prawdzie, jest
po prostu głuchy na cierpienie, którego doświadczył artysta, chcąc podzielić się
z innymi poznaną prawdą.
Cóż to jest prawda?
Sądzę że to jeden z najbardziej zasmucających procesów, który dokonuje
się za naszych czasów – to ostateczne zniszczenie w świadomości człowieka
właściwego sposobu pojmowania piękna. Współczesna kultura masowa – obliczona na
odbiorcę cywilizacja protez – kaleczy duszę, zagradza drogę prowadzącą człowieka
do najistotniejszych pytań jego życia, do poznania własnej duchowej istoty.
Artysta nie może pozostawać głuchy na wezwanie do prawdy, która określa i
kontynuuje jego twórczą wolę Jedynie w ten sposób może przekazać swoją wiarę
innym. Artysta, który nie wierzy, jest jak niewidomy od urodzenia malarz.
Twierdzenia, że artysta „poszukuje” swojego tematu, mija się z prawdą.
Temat dojrzewa w nim jak owoc i domaga się wyrażenia. To jest jakby poród...
Poeta nie ma się czym chlubić – nie jest panem sytuacji, lecz jej sługą.
* Mircea Eliade, Obrazy i symbole. Szkice o symbolizmie magiczno-religijnym,
przeł. Magda i Paweł Rodakowie, Wydawnictwo KR, Warszawa 1998, s. 18, 19, 23,
17, 187, 189.
** Andriej Tarkowski, Czas utrwalony,
przeł. Seweryn Kuśmierczyk, Wydawnictwo Pelikan, Warszawa 1991, s. 75, 78, 39,
34, 28, 166, 31, 33, 32.
|