lektury
Balthus o sztuce prawdziwej. Myśli
... prawdziwa sztuka jest zawsze
nieaktualna, ponadczasowa. (P 68)
Koniec piękna oznacza koniec
myśli. Malarstwo XX wieku zniszczyło wszelki kształt piękna lub raczej samą ideę
piękna. (P 126)
Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie
uważałem się za artystę. To słowo, którego nie znoszę. Roszczę sobie natomiast
pretensje do tytułu „rzemieślnika”, znacznie bardziej uzasadnionego i
szlachetnego. (S 76)
Gustave Courbet miał nadzwyczaj
bogaty słownik wyzwisk. No dobrze, więc kiedy chciał kogoś potraktować epitetem
najmocniejszym z możliwych, nazywał go artystą…
… Dziś utrata rzemiosła to
kwestia prawdziwie dramatyczna. Próbując odnaleźć zagubione tajemnice, jesteśmy
skazani na bolesne, pełne udręki szukanie po omacku. Otóż pytanie „jak” jest
właśnie tym pytaniem podstawowym. Tyle osób popadło dzisiaj w oschły
intelektualizm. Sądzą, iż sama idea wystarczy, aby z nich uczynić artystów. A
rzemiosło jest czymś dobrym dla rzemieślników. Cóż za fatalny błąd, cóż za
jałowość. (S 76-77)
Dla malarstwa Courbeta żywię
całkowite uwielbienie. Podziwiam jego utożsamienie się z tym, co robił. To
malarz o niezwykłej wrażliwości zmysłów, który potrafi sprawić, że wzrokiem
dotykamy kobiecego ciała, poszycia leśnego, płatków śniegu… Przejawiał ogromny
apetyt na świat. (S 113)
Malarstwo
wyzbyte zmysłowości jest pozbawione ciała, martwe. (S 29)
Ja również odczuwałem pewien
wstręt do połyskliwego malarstwa olejnego. Dlatego w 1950 roku zacząłem używać
spoina kazeinowego. Wybór materiału jest ważny, ale to jeszcze nie malarstwo. (P
38)
Prymitywistów włoskich
podziwiałem za sposób, w jaki pojmowali sztukę, że ich rzemiosło, jakość
materiału, którym się posługiwali, za cudowne rezultaty, jakie uzyskiwali. To
właśnie w mistrzowskiego użycia materiału powstała owa matowość, o której mówił
Masson. Niemal wszyscy prymitywiści używali tempery białkowej. (P 39)
…musimy przyznać, że akademizm
zachowywał reszki rzemiosła i techniki – przechodzące z mistrza na ucznia, z
pokolenia na pokolenie – bez czego kształcenie artystyczne, i kto wie, może
nawet sama sztuka znalazłyby się w impasie. (S 68)
Odrzucając akademizm, odrzucono
jednocześnie pojęcia techniki i rzemiosła. Tymczasem, cokolwiek by się mówiło,
technika i rzemiosło są w sztuce niezbędne. (S 69)
Courbet uprawiał malarstwo, które
nie dążyło do przedstawiania, lecz do utożsamienia z rzeczami. (P 29)
Mogę jedynie powtórzyć za
Courbetem, że starałem się i wciąż staram utożsamić z tym, co maluję. (P 30)
Malarstwo Chińczyków i
Japończyków nie jest prostym naśladownictwem natury – jest wizualnym wyrazem
myśli i filozofii. Artyści Dalekiego Wschodu starają się nie tyle przedstawiać,
co utożsamić się z naturą i światem. Dla nich każdy ruch pędzla powinien być
żywą ideą. Mistrzowie sztuki przedrenesansowej ze Sieny nie postępują inaczej.
Iluzjonistyczna imitacja także ich nie dotyczy. Istotą ich malarstwa jest
hierarchia świętości. W kategoriach filozoficznych malarstwa między twórczością
jednych i drugich nie ma żadnej różnicy. (S 56)
Liczy się dzieło, a nie artysta.
Mówił to również Cézanne: można uprawiać dobre malarstwo, nie ściągając uwagi na
swoje życie prywatne; człowiek powinien zostać w cieniu. Dawniej dzieło sztuki
było anonimowe i uniwersalne. (P 66)
Malarze nowocześni pragną wyrazić
siebie, podczas gdy ja staram się wyrazić świat. Fakt, że maluję, z pewnością
nie oznacza, że rozumiem to wszystko, co widzę; jest to jedynie droga ku
przeniknięciu tajemnicy świata. (S 26)
Potrzebuję wielkiego skupienia.
Pracuję bardzo powoli. Pomimo wieków malarstwa należy wszystko wciąż na nowo
okrywać. Niekiedy mam przeświadczenie, że to jest to, a następnego dnia
rozumiem, że trzeba wszystko rozpocząć od nowa. (S 21)
Jestem malarzem religijnym.
Jestem głęboko wierzącym katolikiem. Uważam, że malarstwo powinno być malarstwem
religijnym – inaczej nie ma racji bytu. Spójrzmy na Cézanne’a. Maluje jabłka i
drzewa. To wszystko. Ale czyni to w sposób nieskończenie wysublimowany. Jeśli
głęboko podziwia się naturę, nie można nie być religijnym. Malowanie tego, co ma
się przed oczami, to sposób przybliżania się do boskości. Odkąd artyści
przestali obserwować świat, sztuka utraciła poczucie
sacrum. (S 23)
To natura jest tym miejscem
komunii. Obcowanie z innymi malarzami jest pomocą w odkrywaniu dróg dostępu do
natury i sposobów nawiązywania z nią więzi. Ale z całą pewnością spełnienie może
być ostatecznie osiągnięte jedynie poprzez osobisty kontakt z naturą, gdy jest
się sam na sam z natura i samym sobą. Spełnienie będące chwilą łaski … (S 67)
Malarstwo jest modlitwą. Sam akt
malowania jest modlitwą. Jednak przed przystąpieniem do malowania należy się
pomodlić. Chociażby tylko po to, żeby uwolnić się od własnej osobowości.
Osobowość jest maską kryjącą głęboki byt. Nie jestem w stanie pojąć tego
szaleńczego poszukiwania osobowości, które obecnie stało się obsesją tylu ludzi,
jak gdyby osobowość była celem samym w sobie. Dzisiaj koniecznie należy się ze
swoją osobowością obnosić, należy ją stale utwierdzać. Cóż to za głupota! Bo
przecież to osobowość, niczym ekran w postaci lustra, powoduje, iż ludzie
zapominają o istocie, przeszkadza im to w dostąpieniu tego, co uniwersalne. Dla
mnie osobowość jest właśnie tą pierwszą rzeczą, którą należy odrzucić niczym
zbędną, zawadzającą skórę. (S 25)
Malarstwo to inkarnacja. Wizję, która je rodzi, obdziela życiem i
ciałem. Trzeba długotrwałego przybliżania się, nieskończonej cierpliwości i
nierzadko szukania po omacku, jeśli chce się sprawić, żeby obraz złączył się z
wizją możliwie najdokładniej. Wizja wypływa z wnętrza. Jednak żywi się trwałym
kontaktem z rzeczywistością. Kształtuje się i wypracowuje jedynie poprzez
obserwację form natury – cierpliwą, zapamiętałą, nieustępliwą. … Należy patrzeć,
patrzeć, i jeszcze raz patrzeć. Nie dorasta się nigdy do tego, co się widzi. A
jednak – żeby tak umieć widzieć…! Malarze dzisiejsi już nie potrafią patrzeć. Są
przekonani, że mogą wszystko odkryć i wymyślić, obywając się bez obserwacji. (S
20-21)
Nie sposób
jednak wyjaśnić narodzin obrazu. Sam malarz nie może tego wyjaśnić. (P 33)
Źródła:
Balthus. Samotny wędrowiec w krainie
malarstwa. Rozmowy z Françoise Jaunin, przeł. Krzysztof Zabłocki, Noir sur
Blanc, Warszawa 2004 (cytowane jako S).
Balthus. Pod prąd. Rozmowy z Constanzem
Constantinim, przeł. Jan Maria Kłoczowski, Noir sur Blanc, Warszawa 2004
(cytowane jako P).
[jk]
|