lektury
Nietzsche
(według
Heideggera):
Być!
„...uczucie nie jest niczym, co rozgrywa się tylko we »wnętrzu«, , uczucie jest
tym podstawowym rodzajem naszego jestestwa, na mocy którego i zgodnie z którym
jesteśmy zawsze już wyniesieni poza nas w tak a tak nadchodzący nas byt w
całości. ... Nastrój właśnie jest podstawowym sposobem, w jaki jesteśmy poza
nami samymi. A tak właśnie wciąż z istoty jesteśmy.”
„Każde
uczucie jest tak a tak nastrojoną, żywą cielesnością, takim to a takim, żywym,
cielesnym nastrojem, Upojenie jest uczuciem, i jest ono uczuciem tym prawdziwiej
im istotniejsza jedność panuje w żywym, cielesnym nastrojeniu.”
„Nietzsche podkreśla w upojeniu przede wszystkim dwie rzeczy: 1. Uczucie
wzmagania się siły. 2. Uczucie pełni. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, owo
wzmaganie się siły musi być rozumiane jako zdolność–wykraczania–poza–siebie,
jako relacja do bytu, w której to relacji sam byt staje się bardziej będący,
bogatszy, przejrzystszy, istotniej doświadczany. ... Wzmaganie należy rozumieć
nastrojeniowo: jako bycie wzmagającym się i niesionym samym wzmaganiem. Tak samo
uczucie pełni ... [oznacza] to bycie nastrojonym, które daje się określić w taki
sposób, że nic nie jest dlań obce i nadmierne, które otwarte jest na wszystko i
na wszystko się waży: największe szaleństwo i największe ryzyko tuż obok
siebie.”
„To, co Nietzsche ma na myśli, mówiąc o uczuciu upojenia jako podstawowym
stanie estetycznym, staje się widoczne na przykładzie zjawiska przeciwnego:
nieartystycznych stanów jałowości, zmęczenia, wyczerpania, oschłości, zubożenia,
oderwania, bladości, »na których widok cierpi życie« .”
„Podstawową dla sztuki rzeczywistość Nietzsche dostrzega w upojeniu. W
przeciwieństwie do Wagnera, Nietzsche pojmuje owo uczucie promieniowania siły,
pełni i wzajemnego wzmagania się wszystkich zdolności nie jako ślepe zataczanie
się w odurzeniu, tylko jako bycie–poza–sobą, a tym samym jako
dojście–do–siebie–samego w najwyższej przejrzystości bycia. Na tym zarazem
polega, według Nietzschego, wydobycie przepaścistości »życia«, jego wewnętrznej
sprzeczności, lecz nie jako czegoś moralnie złego i domagającego się
zanegowania, tylko jako czegoś pozytywnego. Owo poza–sobą zawiera się w tym, co
»fizjologiczne«, zmysłowo–cielesne. Ta wewnętrzna konstytucja »zmysłowości«
wykazana została dzięki uwypukleniu związku upojenia z pięknem oraz tworzenia i
rozkoszowania się [dziełem] z formą.”
„Sztuka
najgłębiej i w najwyższym stopniu jawi realność – która sama jest jawieniem –
wyjawiając to, co przemienia. Skoro »metafizyczność«, nie oznacza niczego
innego, jak istotę realności, ta zaś polega na jawieniu, pozwala nam to
zrozumieć zdanie, które kończy rozdział
Woli mocy, poświęcony sztuce »sztuka jako właściwe zadanie życia, jako jego
działalność metafizyczna...«. Sztuka jest najwłaściwszą i najgłębszą wolą
pozoru, a mianowicie wyjawiania tego, co przemieniające – w czym widzialna się
staje najwyższa prawna rzeczywistość jestestwa.”
„Skoro
życie jest zawsze wzmaganiem życia, jest »niemożliwe«, aby »żyć prawdą«. »Wola
prawdy«,, to znaczy utrwalonego pojawu, jest już »symptomem zwyrodnienia«. ...
Sztuka jako przemienienie bardziej wzmaga życie niż prawda jako utrwalenie
pewnego pojawu.”
„Prawda
i sztuka są dla realności równie konieczne. Jako równie konieczne, pozostają one
w rozdwojeniu. Relacja ta staje się jednak przerażająca dopiero wówczas, gdy
zdamy sobie sprawę, że tworzenie – to znaczy działalność metafizyczna jako
sztuka – okazuje się w jeszcze inny sposób konieczne w tym momencie, gdy
największe wydarzenie – śmierć Boga moralności – uznane zostaje za fakt. Teraz
jestestwo (Dasein [czyli człowiek])
przetrwać może jeszcze tylko w tworzeniu. ... Lecz tworzenie jako sztuka jest
wolą pozoru, pozostaje wobec prawdy w rozdwojeniu.
Sztuka
jako wola pozoru jest najwyższą postacią woli mocy. Ta jednak – jako podstawowy
charakter bytu, jako istota realności – jest w sobie takim byciem, które chce
siebie, chcąc być stawaniem się.”
„»Życie« to nazwa bycia w jego nowej wykładni, zgodnie z którą jest ono
stawaniem się. ... wychodząc od istoty bycia, sztukę trzeba pojmować jako
podstawowe dzianie się bytu, jako to, co właściwie twórcze. Pojęta w ten sposób
sztuka odsłania jednak horyzont, w obrębie którego można ocenić, jak wygląda
sprawa »prawdy« oraz w jakim stosunku pozostają sztuka i prawda. ... [nie jest
tak] jakoby sztuka miała podążać za życiem i być mu przydatna; dopiero sztuka
mianowicie, wielki styl, winna stać się właściwym prawodawstwem bycia bytu.”
„Sztuką
wielkiego stylu jest prosty spokój, związany z trwałym opanowaniem najwyższej
pełni życia, Należy do niej źródłowe rozpętanie życia, lecz okiełznane,
najbogatsza przeciwność, lecz w jedności prostoty; pełnia wzrostu, polegająca
jednak na długim trwaniu tego, co rzadkie. Tam, gdzie sztuka w swej najwyższej
postaci ma być pojmowana poprzez wielkość stylu, musi być sprowadzana do
najbardziej źródłowych stanów cielesnego życia, do fizjologii; sztuka jako ruch
przeciwstawny wobec nihilizmu i sztuka jako stan upojenia, sztuka jako przedmiot
fizjologii (»fizyki« w najszerszym sensie) i jako przedmiot metafizyki nie
wykluczają się, lecz zakładają nawzajem. Jedność tych przeciwieństw, pojęta w
całej pełni swej istoty, daje wyobrażenie o tym, co sam Nietzsche wiedział o
sztuce, jej istocie i określeniu jej istoty, to znaczy: ku czemu zmierzał.”
* Martin Heidegger, Nietzsche, tom 1,
przeł.
A.
Gniazdowski, P. Graczyk, W. Rymkiewicz, M. Werner, C. Wodziński, naukowo
opracował oraz wstępem opatrzył Cezary Wodziński, Wydawnictwa Naukowe PWN,
Warszawa 1998, s. 112, 113, 113, 114, 239, 246, 246, 247-248, 250, 143.
Cioran:
Nie być!
„Na próżno podbijamy wszechświat i zawłaszczamy go; dopóki nie
zatriumfujemy nad czasem, pozostaniemy helotami. Otóż to zwycięstwo osiąga się
przez rezygnację – cnotę do której nasze podboje przysposabiają nas wyjątkowo
kiepsko. ... Cywilizacja uczy nas, jak brać w posiadanie rzeczy, tymczasem
powinna nas wtajemniczać w sztukę pozbywania się ich, boć przecie nie ma
wolności ani »prawdziwego życia« bez wdrażania się do rezygnacji z posiadania.
Oto zawładnąłem jakąś rzecz i uważam się za jej pana, lecz w istocie staję się
jej niewolnikiem ... Duch znacznie górujący nad innymi jest mniej od nich wolny;
przykuty do swych zdolności i ambicji, więzień swych talentów, kultywuje je
kosztem siebie, używa ich za cenę swego zbawienia. Nie ma wyzwolenia dla tego,
kto za cel stawia sobie zostać kimś lub czymś. ... Nikt nie może uleczyć się z
choroby narodzin, najpierwszej, głównej z naszych ran. A jednak akceptujemy
życie i znosimy jego próby właśnie w nadziei, że któregoś dnia będziemy
wyleczeni. Lata mijają, rana pozostaje.”
„Niezdolność do powstrzymania się, obsesja działania świadczy o istnieniu
na wszystkich poziomach pierwiastka demonicznego.”
„...wyrwać się z mozolnej służby na rzecz »ja«, aby zatrzymać się na
progu świadomości i nigdy go nie przekroczyć, aby skulić się w najgłębszym,
pierwotnym milczeniu, w niezróżnicowanej błogości, w słodkim oszołomieniu, w
którym bytowało sobie stworzenie, zanim rozległ się grzmot słowa. Ta potrzeba
ukrywania się, czmychania przed światłem, bycia zawsze i wszędzie na samym
końcu, te porywy skromności, gdy rywalizujemy z kretami i oskarżamy je o
ostentację, ta tęsknota za stanem nieprzejawionym i nienazwanym – wszystko to są
sposoby likwidowania dorobku ewolucji i osiągania – potężnym skokiem wstecz –
momentu poprzedzającego start, początek, zaistnienie.”
„Płodna jest tylko iluzja, tylko ona daje
p o c z ą t e k. To dzięki
niej rodzimy i płodzimy (w każdym sensie), utożsamiamy się z marzeniem o
różnorakości. Nie szkodzi, że przepaść dzieląca nas od absolutu jest
nierzeczywista; nasze istnienie jest przecież samą tą nierzeczywistością, skoro
owa przepaść działania bynajmniej nie jawi się jako fałsz, Im silniej
zakotwiczamy się w pozorach, tym płodniejsi jesteśmy. Tworzyć dzieło to
przyjmować za swoje wszystkie sprzeczności i fikcyjne opozycje, za którymi
przepadają umysły ruchliwe. Pisarz lepiej niż ktokolwiek inny powinien wiedzieć,
co zawdzięcza tym pozorom, i dobrze się pilnować, by nie stracić dla nich
zainteresowania, bo jeśli zacznie je lekceważyć lub piętnować, sam sobie usunie
grunt spod nóg ...”
„Pragnienie, mianowicie rządca pozorów, wyrywa nas z naszej istoty,
przygważdża do nowego obiektu i zacieśnia nasz horyzont.”
„Gdybyśmy potrafili wyrwać się spod władzy pragnień, uwolnilibyśmy się
jednocześnie od losu. Wówczas, wyżsi ponad istoty, rzeczy i samych siebie,
odmawiając dalszych konszachtów ze światem, dostąpilibyśmy – poprzez ofiarę z
własnej tożsamości – wolności, nieodłącznej od oswajania się z anonimatem i
abdykacją. »Jestem n i k i m,
zwyciężyłem swe imię!« – woła ten, który, nie chcąc już zniżać się do
pozostawiania śladów, usiłuje przyswoić sobie zalecenie Epikura »żyj w ukryciu«.
„Niewrażliwość na własny los to cecha kogoś, kto wypadł z czasu i w miarę
uwyraźniania się tego upadku jest coraz bardziej wyprany z chęci pokazania się
innym czy nawet zwyczajnie pozostawienia po sobie śladu.”
„C h c i e ć to znaczy
utrzymywać się za wszelką cenę w stanie podrażnienia i rozgorączkowania. ...
Ktoś, kto wierzy, iż przeznaczeniem człowieka jest przezwyciężyć swą kondycję i
dążyć ku Nadczłowiekowi, zapomina, że z trudem broni się on
j a k o c z ł o w i e
k właśnie, i że osiąga to za
cenę natężenia do maksimum woli – jedynej swojej sprężyny. ... Jeśli brak woli
jest chorobą, to sama wola jest nią również, i to gorszą: właśnie z niej,
bardziej z jej nadmiaru niż niedoboru, wypływają wszystkie utrapienia
człowieka.”
„Jest coś świętego w każdej istocie nie wiedzącej, że istnieje, w każdej
formie życia nie tkniętej świadomością. Ten, kto nigdy nie pozazdrościł
roślinie, rozminął się z ludzkim dramatem.”
Emil
Cioran, Upadek w czas, przeł.
Ireneusz Kania, Oficyna Literacka, Kraków, 1994, s. 27, 15, 56-57, 84, 24, 25,
100, 101, 98.
Ireneusz Kania przełożył także inne książki Ciorana, które również ukazały się
nakładem Oficyny Literackiej w Krakowie:
Na szczytach rozpaczy (wstęp I. Kania),
Zły demiurg (1995, posłowie I.
Kania), O niedogodności narodzin
(1996).
|