druk w

druk w: kwadrat magiczny,

[brak imienia i nazwiska redaktora publikacji; brak nazwy wydawnictwa, brak miejsca i daty wydania];

Koncepcja projektu „Kwadrat magiczny” Zbigniew Bajek; „Kwadrat magiczny” Wystawa doktorantów ASP w Krakowie, opracowanie graficzne Anna Biela [Kraków 2008].

 

Mój tekst został w druku okaleczony.

Usunięto wszystkie oddechy – zlikwidowano podział na akapity.

 

 

 

 

 

 

janusz krupiński

Kwadratura tajemnicy

Na marginesie projektu „Kwadrat magiczny” I Pracownii Interdyscyplinarnej ASP w Krakowie, prof. Zbigniewa Bajka, 2007, 2008 podjętego w ramach studiów doktoranckich.

 

 

 

Wystawa końcoworoczna krakowskiej ASP, czerwiec 2007. Korytarze, sale...  Jakoś znajome widoki/obrazy.

Wejście do pokoiku doktorantów, i...

Przeskok w inny wymiar. Zanurzenie w innym klimacie.

Być może odczucie przeskoku związane było z wyraźną zmianą aury i poziomu prac, w stosunku do tego, jaki cechował prace studenckie? Ten miły fakt, że jednak na studia doktoranckie trafiła elita, że prace doktorantów jednak wyraźnie należały do wyższej ligii artystycznej?

Co za zaczarowanie (nie oczarowanie, lecz zaczarowanie jest bodaj przeciwieństwem rozczarowania?)! „Magiczny pokoik”.

W tym małym pomieszczeniu znalazło się blisko siebie, na ścianach i podłodze, wiele prac. Ta ekspozycja nie wywoływała jednak wrażenia ciasnoty. Sprzyjała łatwości przenoszenia wzroku, z jednego obrazu na drugi, a właściwie przeskoku z jednego wglądu w drugi. Zanurzania się, raz w ten mikroświat, raz w drugi. Z jednej bajki w drugą...

Różnorodność i zbieżność. Podobieństwo i odmienność. Zapewne w ten sposób pojawiała się pewna jakość nadrzędna, efekt dobrego zestawienia, zogniskowania na jednym problemie/punkcie/temacie. Ten stos uruchamiał reakcję łańcuchową skojarzeń, odniesień.. Spotęgowaną przez towarzyszące obrazom słowa...  Obrazom zrodzonym z ducha malarstwa, grafiki, instalacji... O charakterze prac nie przesądzał jednak rodowód autora. Oto artysta skądinąd znany mi jako rzeźbiarz, przejęty pytaniem o istotę rzeźby, tutaj spełniał się w obrazie malarskim – zrodzonym z ducha żywiołowego malarstwa, w obrazie natchnionym elementarną radością z wyłaniania się form, postaci w najprostszym rozmazaniu farby, w wibracji kolorów...

Wspomniałem, że obrazom towarzyszyły słowa. Teksty autorów prac wahały się między spisem notatek, manifestacją postawy czy wytyczeniem programu. Szczęśliwie najczęściej wcale nie były autokomentarzem: próbą wyjaśnienia „własnymi słowy o co mi chodzi w obrazie”, lecz namysłem – próbą określenia pola poszukiwań, ukierunkowania pracy, rozłożenia akcentów...

 Dla wyjściowego określenia autorzy wynajdowali możliwe, sobie bliskie znaczenia. Co zrozumiałe, nie poprzestano na popularnym rozumieniu, które każe myśleć w rzędach, kolumnach i przekątnych... Sumująco.

Niektórzy odkrywają magiczność samego kwadratu. Jako równoważnika krzyża, czwórcy (stąd zapewne na przykład obrazy bynajmniej nie kwadratowe, pełne ech kwadratów, a wpisujące los człowieka, kawałka ciała, w plan krzyża...).

Inni kwadrat magicznym czynią wypełniając jego pole treścią jaką za magiczną mają... Tajemnicze, nieziemskie, dziwne, senne, odlotowe, nieokreślone przestrzenie. Niemożliwe figury, paradoksalne postacie.

Innych fascynuje siatka kwadratowa, szachownica. Ktoś stawia na niej figury, bez reszty wypełniając wszystkie pola – bez szansy ruchu. Trwanie, bez gry...

Programowa magiczność byłaby jednak niczym, gdyby nie w materii malarskiej osiągnięta niezwykłość...

W niektórych pracach magiczności jednak nie znajduję, lecz... Coś więcej! Dystans wobec magii. Wyczuwalna nuta ironii. Przymrużenie oka.

Niektóre z tekstów niepokoją zaufaniem w uczone teksty, słowniki, definicje... Tymczasem ani wyobraźnia symboliczna, ani obrazowość symboli nie znajdują rzeczywistego impulsu w formułkach.

Przejawem myślenia magicznego byłaby wiara, iż zapoznanie się z jakimiś najmądrzejszymi wyjaśnieniami badaczy symboli da nam wgląd w jakiś symbol, czyli to, co przezeń symbolizowane?

Sami mędrcy uczą, iż w sposób kontrolowalny, świadomy, umyślny niewiele tu można doświadczyć.

Kwadrat pozostaje martwą figurą geometryczną nawet wówczas tam, gdzie wskazana i odczytana zostanie lista jego znaczeń – pozostanie niemą postacią dopóty dopóki sam do kogoś nie przemówi. Treść symboliczna nie daje się przekazać, zakomunikować –  to, co symbolizowane, nie jest nam inaczej dostępne, jak za pośrednictwem samego symbolu. Opisy symboli dostarczają co najwyżej pewnych wskazówek, sugestii. Mogą wzbudzić pragnienia, tęsknoty – od których niektórym kręci się w głowie. Nakręcają.

Opisy symboli nie zastąpią jednak źródeł, w których wybija z głębin woda (ich) początków...

Symbole i procesy symboliczne nie poddają się reprodukcji.

Wypisywanie, kreślenie tajemniczych formuł do Tajemnicy nie przybliża. Tylko nakręca.

Sukces tamtego przedsięwzięcia – ubiegłego roku, rocznika 2007? – przyciągnął wielu nowych autorów do kontynuacji projektu „Kwadrat magiczny” w kolejnym roku. Nie wiem, czy to kwestia „magii” chwili, ale tamten, pierwszy wyrzut „kwadratów” mam za szczęśliwszy.

Te niedoskonałości, na planowanej wystawie, 2008, najpewniej zrównoważą mistrzowie doktorantów. Bajek. Bednarczyk. Od dawna zgłębiający obszar „kwadratów”.

Czym częściej „grzeszy” drugi wyrzut prac? W wielu wypadkach?

Kwadrat nie jest nawet pretekstem, ani odskocznią. Przeciwnie, niejeden autor (niejedna autorka) zamienia kwadrat w „foremkę”, w którą wrzuca treści, jakie od dawna trzyma gotowe na każdą okazję. Banalne ujęcia, które ożywiać mają zarejestrowane wulgaryzmy czy nagości, tyleż mające wspólnego z kwadratem, że w kwadrat zostały przycięte...?

 Kwadratura kadru, k(w)adr(at)owanie, przycinanie, wcinanie, wpisywanie w kwadrat... Wrzutka w kwadratowe przegródki, wyliczanka w polach kwadratowej siatki... Zamiast magii jakieś szacher-macher szachowniczenia... Kwadratowe mozaiki, wycinanki, składanki... Hokus-pokus: wklejki, wstawki, wrzutki w siatkę kwadratowych okienek uwodzą pozorem porządku, systematyki, analityczności... I to się magią nazywa?

Czy czyniąc magię przedmiotem swych poszukiwań artyści sami mogą magii się wymknąć?

Pytanie to stawiam przez magię rozumiejąc wysiłki człowieka, które z pozoru, w przeświadczeniu samego działającego, mają za swój cel jakiś przedmiot zewnętrzny, podczas gdy w gruncie rzeczy przynoszą skutki w samym człowieku: stan uniesienia, wrażenie głębi... Stanowią antidotum na ukryte na dnie duszy odczucie nędzy w nieusuwalny sposób przypisanej kondycji ludzkiej, własnej egzystencji.

Które z przedstawionych prac nie unikają tej prawdy, nie oddają się magicznym igraszkom? Ułudzie? Sięgają podstawy?

Nie wskażę. Obiecałem sobie: bez nazwisk. ■

 

 

 

(Wieczysta, kwiecień 2008.)