lektury

lektury

 

 

 

 

Paweł Florenski

Dzieło i jego kontekst. Instalacja

 

 

Bo chociaż dzieło sztuki nazywamy rzeczą, ono wcale rzeczą nie jest, nie jest ergon, nie jest tylko martwą mumifikacją działalności artystycznej. Dzieło sztuki, jak je rozumiem, to nigdy nie wysychające źródło, z którego wiecznie tryska ludzka twórczość, to żywy, nieustannie pulsujący tchnieniem twórcy, choć oddalony od niego w czasie i przestrzeni, wciąż mieniący się wszystkimi kolorami życia, zawsze poruszający do głębi, przejaw energeon ducha.

            Dzieło sztuki żyje i potrzebne są mu ku temu specyficzne warunki. Szczególnie potrzebny jest sprzyjający klimat; bez niego, w oderwaniu od konkretnych warunków swego bytu artystycznego – właśnie artystycznego – umiera lub w najlepszym wypadku przechodzi stan anabiozy, przestaje być odbierane, a niekiedy nawet przestaje istnieć jako fenomen artystyczny. A tymczasem zadaniem muzeum jest właśnie izolacja dzieła sztuki, rozumianego opacznie jako pewnego rodzaju rzecz, którą można wynieść lub wywieźć skądkolwiek i gdziekolwiek usytuować, albo innymi słowy – w krańcowym przypadku – unicestwnienie dzieła artystycznego jako czegoś żywego. Mówiąc obrazowo: w muzeum dokonuje się zamiana skończonego pod względem artystycznym malowidła na jego szkic, dobrze jeśli nie zniekształcony.

 

...bezowocność domorosłego kolekcjonowania najróżniejszego rodzaju rarytasów i osobliwości.

 

...  kolekcjonowanie osobliwości dla smakoszów sztuki ...

 

 ... musimy protestować przeciw próbom  odrywania od słońca twórczości poszczególnych promyków, by umieścić je pod szklanym kloszem opatrzywszy uprzednio odpowiednimi etykietkami.

 

... pisze w Obrazach Włoch Muratow  ... „Londyński genius loci stanowi zupełne przeciwieństwo geniuszu tych okolic, w których ujrzały światło dzienne marmury Parteonu i Demeter z Knidos” ... „Rzeźba wymaga światła i cienia, rozległego obszaru nieba i całej gamy kontrastującej z nią zieleni, a może nawet kropel deszczu i gwaru toczącego się dokoła życia.”

 

A może właśnie owo tło nadaje życie odłamkom kamiennym i wpływa na funkcjonalność odbioru, wzruszając i uwznioślając duszę człowieka?

 

Im subtelniejsza jest ludzka działalność, im mocniej ujawnia się w niej moment wartości, tym ostrzej zarysowuje się problem odbioru i funkcjonalnej metody badania...

 

 

... bywa tak, gdy esteta lub archeolog rozpatruje poszczególne przejawy materialnego istnienia jakiegoś układu artystycznego funkcjonującego kompleksowo na zasadzie odrębności jako wyjęte z życiowego tła rzeczy, pomijając ich funkcjonalny związek z całokształtem układu, uśmiercając w ten sposób życiodajnego ducha całości.

 

Styl wymaga określonej pełni, spełnienia wszystkich warunków składających się na zamkniętą artystycznie całość stanowiąca odrębny świat.

 

 

 ... malarstwa świeckiego, malarstwa wyabstrahowanego z kontekstu innych sztuk [np. architektury wnętrza, „sztuki kadzidlanego dymu” 43], malarstwa osamotnionego.

 

 ... ikonę wciąż traktuje się jako samodzielną rzecz... [i lokuje np. w muzeum]

 

 ... synteza wewnątrz świątynnych działań artystycznych nie ogranicza się do sfery sztuk plastycznych.

 

A wiec dążenie nie ku oddzielnym sztukom, lecz ku Sztuce, jako wszechjedności wszelkich działań, wraz ze staraniem dotarcia do samego jej sedna, powinno być wyznacznikiem naszych czasów.

 

 ... rzeczy, których sens istnienia uwarunkowany jest określonym układem funkcjonalnym i poza nim całkowicie lub prawie całkowicie się zatraca.

 

... żywotność dzieła sztuki uzależniona jest od stopnia wrażliwości odbiorcy [od ludzkich twórczych reakcji]  jak i właściwych środków wyrazu.

 

... gdy pomijając treściową funkcję dzieła sztuki wyeksponuje się tylko jego stronę czysto zewnętrzną. Wówczas owa strona zewnętrzna pewnej organicznej całości odbierana jest jako coś samowystarczalnego istniejącego oddzielnie, nie wchodzącego w całokształt funkcjonalnego systemu dzieła sztuki.  ...  Jeśli więc esteta ... przetnie nici lub ściślej arterie krwionośne łączące rozpatrywany przez niego element dzieła z innymi jego częściami, które są poza zasięgiem jego zainteresowań, to burzy tym samym jedność treści i jej środków wyrazu, unicestwia styl dzieła sztuki.

 

... w ramach owych warunków ogólnych [światło, cisza, przestrzeń] powinny

obowiązywać pewne jakościowe ich wyznaczniki. Nie wynikają one wcale z jakichś  szczególnych wymagań czy predyspozycji odbiorcy, lecz z założeń samego twórcy, w którego zamyśle stanowić mają o trwaniu tego, co gwoli zwięzłości i upraszczając sprawę, nazywamy dziełem sztuki. Wyznaczniki te organicznie związane są z dziełem sztuki, choć leża poza jego granicami.

 

Zarówno więc w pozytywnym jak i negatywnym znaczeniu dzieło sztuki stanowi punkt centralny, wyznaczający cały zestaw warunków, które muszą być spełnione, by mogło się ujawnić i istnieć jako fenomen estetyczny. Poza swoimi, nazwijmy to konstytutywnymi, wynikającymi organicznie z jego struktury warunkami dzieło sztuki po prostu zanika jako fenomen estetyczny.

 

 

 

 

 

Źródło:

Paweł Florenski, „Świątynia jako synteza sztuk”, w  Ikonostas i inne szkice, przeł. Zbigniew Podgórzec, wyd. II, PAX, Warszawa, s. 29-38.

Tekst Florenskiego powstał w roku 1918.

Tytuł powyższego zbioru fragmentów - jk.