druk w:
Format. Pismo Artystyczne, nr 47, Wrocław, 2005.
janusz krupiński
Filozofia miasta – filozofia designu.
Projekt zadań
Oto szkic projektu filozofii miasta. Kreślony w ramach filozofii designu,
to jest z myślą o mieście jako zjawisku współkształtowanym przez sztuki
projektowe - design arts. Przypadek
miasta ma szczególne znaczenie dla dramaturgicznej koncepcji designu – o czym
będzie mowa w końcowych partiach tekstu.
Niemniej próba odpowiedzi na pytanie czym
jest filozofia miasta ani nie polega na sformułowaniu jakiejś konkretnej
filozofii miasta, ani na analizowaniu czy wyjaśnianiu nie tylko konkretnych
miast, ale nawet zjawiska miasta.
Design to oczywiście nie tylko wzornictwo. W
kręgu kulturowym, który zrodził design, świecie angielskojęzycznym, dzisiaj
łączy się tym słowem „architecture” („architectural design”!), „interior design”
(określenie wypierające „interior architecture” dokładnie tak, jak nabiera
znaczenia przekonanie, że projektant wnętrz to nie po prostu architekt od
wnętrz), „product design”, „fashion design” itd.
Przywołując sztuki projektowe nie zamierzam
jednak sugerować, że miasto jest bez reszty lub w istocie swojej realizacją
projektów lub czymś, co daje się zaprojektować. Zaślepienie, właściwe na
przykład ludzkiej wierze, wierze człowieka we własną moc, owocuje postulatami
projektu totalnego. To jednak naiwność. Nie zna granic i uwarunkowań umysłu i
jego aktów. Towarzyszy jej przeoczenie istnienia granic projektowalności,
przeoczenie istnienia spraw, które nie dają się zaprojektować. Tymczasem
istnieją nawet jakości, w których istocie leży, iż od nich oddalamy się właśnie
wówczas, gdy do nich dążymy, gdy je obieramy za cel, gdy traktujemy je jak coś
do zrobienia (skądinąd podobnie jak samo życie, tak i miasto wyłania się w
procesach o charakterze żywiołowym, spontanicznym, a tam, gdzie miałoby być
przeciwnie rodzi się już martwe).
( Ze względu na spontaniczny charakter miasta, czy w ogóle można mówić o
designie miasta, tak, jak mówić można o designie domy czy łyżeczki – których
oblicze dalece jest przez kogoś zaprojektowane?
Miasto nie jest nawet „sumą” projektów
cząstkowych wnoszonych przez urban,
landscape, architectural, product, fashion, graphic… design. )
Filozofia nie jest ani nauką (science)
ani ideologią. Nie brak jednak przypadków, gdy myśliciele skądinąd będący
filozofami formułują (przystrojone w filozoficzną szatę) twierdzenia faktualne,
wchodząc tym samym w kompetencje naukowców, a co gorsza wygłaszają (strojąc się
w aurę mędrców) twierdzenia normatywne, czyli mówiące o tym, co (nie)powinno
być. Wtedy niepostrzeżenie stają się ideologami. Oczywiście, jeszcze większe są
rzesze czytelników tekstów filozoficznych, którzy faktualne lub normatywne
fragmenty tych tekstów traktują jako filozoficzne. Przykład? Jeśli potrzebny
jest: u Lyotarda czy Derridy nie brak takiej pseudo-filozofii, a tym bardziej
wynajdywana jest przez ich czytelników.
I tak, D.(w
Architectural Design, 1992) wypowiada
się na temat mocy, potęgi, iż aktualnie nie wiąże się z „kamieniem czy
przestrzenią, ale z informacją” i wyprowadza stąd wniosek, iż „Dlatego miarą
tożsamości miasta nie może być dzisiaj trwałość kamienia, ale techniczny
potencjał”. Tymczasem pierwsza część wypowiedzi ma charakter faktualny, i
najpewniej jest po prostu fałszywa (kontrprzykład: znaczenie wiedzy kapłanów
egipskich, w szczególności z zakresu astronomii i budownictwa). Druga część
wypowiedzi, cokolwiek znaczy, po pierwsze nie wynika z pierwszej (cokolwiek
znaczy, niezależnie bowiem od tego, czy jest zrozumiała, z tego co jest nie
wynika co być powinno – pokazał to już D. Hume). Po drugie, ma charakter
normatywny (zauważmy, że milcząco przyjmuje i akceptuje kult potęgi, a miarę
znajduje w sferze środków a nie celów.)
Stwierdzenia typu „minęły czasy
metanarracji”(L.), mówiące na przykład o tym, iż architektury już żadne
metanarracje nie wiodą,
stwierdzenia takie leżą w kompetencji historyków czy socjologów, natomiast
filozofia historii może dyskutować czym jest „metanarracja” (podobnie jak
„styl”, „paradygmat”, „-izm”, „duch czasu”, „muzeum wyobraźni”… ).
Dyskutując idee (na przykład związane z fenomenem miasta, z
projektowaniem miasta) filozofowie ujawniać mogą logiczne założenia i
konsekwencje tych idei. Psycholodzy i socjologowie mogą natomiast zajmować się
recepcją, obiegiem idei, ich faktycznym wpływem, znaczeniem, jakie wywarły (nie
sposób wykluczyć tej możliwości, że idee obracają się w swoje zaprzeczenie –
drogi psychiki ludzkiej i tendencji społecznych nie muszą być logiczne).
Filozoficzna krytyka idei związanych z danym zjawiskiem, stanowiących
jego założenia, nie polega na wydawaniu ocen. Zamieniłaby się wtedy w ideologię.
Ma prawo pokazać ich niespójność, odsłanić ich założeniowy charakter (odbierając
przez to im charakter oczywistości i samozrozumiałości). Idąc dalej ujawnia ich
głębsze założenia (założenia założeń). Jeśli potrafi zarazem ukazać
alternatywne, odmienne założenia (z punktu widzenia przyjętych odbierane jako
nonsensowne, absurdalne), a więc jeśli potrafi pokazać, że w gruncie rzeczy„może
być inaczej”, wówczas staje się szczególnie twórczą, urasta do aktu wolności
(dokładnie tak, jak poczucie oczywistości i samozrozumiałości jest przejawem
mentalnego zniewolenia).
Czym miałaby być „filozofia miasta”? Samo to
określenie brzmi o tyle tylko poważniej od „filozofii domu” czy „filozofii
łyżeczki”, że miasto to miasto?
W odniesieniu do obiektów kulturowych (w przeciwieństwie do tworów
naturalnych i obiektów kulturowych jako naturalnych – ujętych w kategoriach
(nauk) przyrodniczych) o filozofii z nimi związanej można mówić w dwojakim
znaczeniu.
Określenie „filozofia x” może oznaczać
refleksję, filozoficzną teorię, której przedmiotem jest „x” lub filozofię
posiadaną przez „x”, właściwą „x”, je określającą, za nim stojąca, ideatyczny
warunek możliwości „x” (przez „ideatyczny” rozumiem: związany z ideami). W tym
drugim wypadków mamy do czynienia z filozofią immanentną czemuś (owemu „x”).
Filozofie szczegółowe (podobnie estetyki,
etyki czy ontologie szczegółowe) wiążą się z kwestiami filozoficznymi -
ontologicznymi, estetycznymi, aksjologicznymi, antropologicznymi czy
aksjologicznymi – związanymi z pewną szczególną sprawą. Dzięki temu odniesieniu
filozofowanie (filozofów) może przestać być akademickim rozważaniem… tekstów
filozoficznych, konfrontuje się z rzeczywistością, życiem… (może, o ile nie
zacznie się i nie skończy rozważaniem tekstów na dany temat).
Autentyczne problemy filozoficzne nie są
problemami filozofów lecz problemami człowieka.
Pewne idee filozoficzne (ontologiczne,
antropologiczne, etyczne czy estetyczne) przejmuje czy przyjmuje każdy człowiek
(niezależnie od tego, czy o tym wie). W tym sensie pewna filozofia immanentna
jest samemu człowiekowi i jego wytworom, egzystencji ludzkiej (jeśli tylko nie
utożsamiać jej z życiem w znaczeniu biologicznym). Zapewne filozofii w tym
znaczeniu bliskie jest pojęcie światooglądu (Weltanschauung).
Natomiast filozofia jako pewien typ teorii,
rozważań, odpowiednio może być pojęta jako refleksja nad filozofią immanentną
tej czy innej sferze ludzkiej aktywności, dyskusją idei filozoficznych leżących
u podłoża tych czy innej aktywności człowieka i wytworów tej aktywności.
Miasto, dom, łyżka.
Nawet łyżka nie jest możliwa bez pewnych
idei, nawet łyżka, widelec i nóż mają sobie immanentną filozofię. W swych
studiach poświęconych Japonii, w swym
Imperium znaków, Barthes mimochodem uprzytamnia to nam, użytkownikom
sztućców. Pałeczki w gruncie rzeczy ukazuje przecież jako przejaw pewnej
orientalnej filozofii człowieka i filozofii przyrody: człowieka, który nie
pojmuje siebie jako wroga natury, który nie sytuuje się naprzeciw przyrody, a
więc nie definiuje jej jako przeciwnika, a siebie jako wojownika, istotę skazaną
na walkę, podbój (jak to czynią bezwiednie użytkownicy tego oręża, jakim są
sztućce).
Żaden dom nie jest tylko faktem materialnym
(układem kamieni, belek czy cegieł), określa go pewna idea, którą on jest:
przemiany rozumienia domu, domowości, zadomowienia, a może nawet udomowienia…
ukazuje chociażby W. Rybczyński w swej książce
Dom.
Nie inaczej z miastem. W szczególności każde
miasto niesie z sobą pewne idee, w szczególności pewną filozofię człowieka. Ten
antropologiczny aspekt miasta jest szczególnie ważny, gdy mowa o designie.
Jak design (pojęcie designu – design w
ogóle; konkretny projekt designu, realizacja) odnosi się do natury człowieka, w
jaki sposób uczestniczy w człowieczeństwie człowieka, czy zadość mu czyni – to
fundamentalne pytanie. Każde pojęcie designu, każdy projekt, każda realizacja,
podobnie jak ukształtowane przez nie życie, swój sens ujawniają w sposobie, w
jaki odpowiadają na to pytanie. Tu znajdują ostateczny sprawdzian – w sporze o
człowieka i człowieczeństwo.
Nie twierdzę, że twórcy lub użytkownicy
definicji-pojęć, że projektanci i użytkownicy obiektów zdają sobie sprawę, iż
ich wybory, działania i dzieła udzielają odpowiedzi na powyższe pytanie, że
świadomi są, iż przez nie zbliżają się do takiego, a nie innego ideału człowieka
i życia. Najczęściej czynią to bezwiednie. Niemniej to czynią – pewne ideały
przyjmuje lub postuluje każdy design, stanowią one jego założenie lub
konsekwencję, niezależnie od faktu, czy ktokolwiek sobie z nich zdaje sprawę.
Sądzę, że podstawowym zadaniem filozofii
designu jest próba odsłonięcia takich antropologicznych założeń i konsekwencji
designu (stanowią one pewną „filozofię” immanentną designowi, filozofię życia,
filozofię człowieka). Potem dyskusja owych założeń i konsekwencji. Krytyka. Nie
inaczej w wypadku filozofii miasta.
Przyjęcie powyższego, antropologicznego
kryterium designu nie jest tożsame z zajęciem stanowiska antropocentrycznego czy
z przyjęciem zasady Protagorasa. Dokładnie tak, jak nie przesądza ono, iż
człowiek jest miarą wszystkich rzeczy bądź, że człowiek stanowi centrum świata…
Miasto stanowi doniosły przedmiot dla
rozważań prowadzonych z punktu widzenia dramaturgicznej koncepcji designu, którą
kreślę i rozwijam w ramach filozofii tej dziedziny.
To nie techniczne (konstrukcyjne,
technologiczne, ergonomiczne…) ekonomiczne (jeśli i te nie są także
technicznymi), społeczne czy polityczne aspekty stanowią istocie designu, lecz
właśnie dramaturgiczny.
Dramaturgiczna filozofia designu zachowuj
antropologiczne kryterium designu,
idzie jednak o krok dalej. Mianowicie człowieka pojmuje jako istotę
dramaturgiczną – poszczególny człowiek określa się i staje w spotkaniu z drugim
człowiekiem (człowiek jako człowiek, jako Ja, pojawia się w relacji z pewnym Ty,
w jego spojrzeniach…).
Przez „działanie dramaturgiczne” człowieka
Goffman (Człowiek w teatrze życia
codziennego) rozumie jego zachowania zmierzające do ukazania innym jako
widowni czegoś ze swego ja lub skrycia czegoś ze swego ja. To pojęcie działania
dalekie jest jednak od sytuacji, gdy człowiek otwiera się przed drugim
człowiekiem, a przede wszystkim, gdy sam „wychyla się” ku drugiemu, wychodzi
naprzeciw mu, otwiera się na niego, pozwala otworzyć się jemu. Wciąż może
poprzestawać działaniem instrumentalnym (funkcjonalnym), w szczególności
środkiem do wygrania czegoś, ogrania kogoś – w tej perspektywie drugi człowiek
jest traktowany jako środek, nie zaś jako Ty.
Design w istocie rozważany więc powinien być
pod tym względem jak określa warunki (nie)możliwości autentycznego działania
dramaturgicznego – autentycznego spotkania dwojga ludzi (dwojga, wobec relacji
dramaturgicznej kategorie socjologiczne nie są adekwatne).
Wobec założenia o dramaturgicznej naturze
człowieka podstawowym pytaniem filozofii miasta, staje się to: czy idee
określające miasto (a przez to miasta) wchodzą w kolizję z naturą człowieka, czy
może przeciwnie, zadość jej czynią. Czy pozwalają człowiekowi stać się sobą? Co
tutaj znaczy: czy pozwalają człowiekowi spotkać drugiego człowieka – czy może
przeciwnie, wznoszą mur z fasad, masek, ról…?
Miasto, przestrzeń udomowiona, sieć
powiązań… Czy pośród niej spotykamy innych ludzi (chcąc nie chcąc, mimochodem?),
czy to raczej jej istotę i zawiązek stanowią (powinny stanowić?) autentyczne
spotkania ludzi?
Czy w mieście jako takim każde Ty staje się
tym bardziej odległe, a Ja niemożliwe?
W jakim stopniu miejskie otoczenie u(nie)możliwia
spotkanie z drugim człowiekiem? W jakim stopniu budzi człowieka w człowieku - a
w jakim go tłumi i zabija? Jak go określa, definiuje?
(Pytania powyższe nie przekładają się po
prostu na pytanie o rozumienie człowieczeństwa przyjmowane przez architekta czy
urbanistę, przyjmowane przez projektantów, milcząco, jeśli nawet o tym oni nie
wiedzą,– projekt bowiem, a wreszcie jego realizacja, może nieść z sobą
konsekwencje w odniesieniu do człowieka, które nie były obecne w intencji
projektanta nawet w sposób nieuświadomiony.)
■
(09.2005.)
|