lektury

lektury

 

 

 

 

 

 

 

 

Fiodor Dostojewski

 

[Obraz u Rogożyna]

 

 

Obraz przedstawiał Zbawiciela dopiero co zdjętego z krzyża. [...]

        To jest... kopia obrazu Hansa Holbeina – powiedział książę, który zdążył obejrzeć obraz. ...

        Słuchaj no, Lwie Nikołajewiczu – zaczął znów nagle mówić Rogożyn, uszedłszy kilka kroków – chciałem cię już dawno o to zapytać; czy ty wierzysz w Boga?

        Dziwnie się jakoś pytasz i... patrzysz! – zauważył mimo woli książę.

        A na ten obraz lubię popatrzeć – mruknął po chwili milczenia Rogożyn, jakby znów zapominając o swoim pytaniu.

        Na ten obraz! – zawołał nagle książę pod wpływem nowej myśli – na ten obraz! Ależ od tego obrazu niejeden może utracić wiarę!

        Tak, może – potwierdził niespodziewanie Rogożyn.

 

 

Jak posępnie wyraził się dzisiaj Rogożyn, że «traci wiarę»! Ten człowiek musi nieludzko cierpieć. Powiada, że «lubi patrzeć na ten obraz»; nie lubi, tylko raczej odczuwa potrzebę. Rogożyn to nie tylko namiętna dusza, to jednak również bojownik: chce siłą odzyskać swoją utraconą wiarę. Owa wiara potrzebna mu jest teraz ponad wszystko... Tak! Wierzyć w cokolwiek! Wierzyć w kogokolwiek! Jaki jednak dziwny jest ten obraz Holbeina!...

 

 

 

 

 

 

[„Artykuł”, „spowiedź” Hippolita Tierientiewa o obrazie widzianym u Rogożyna.]

 

Obraz przedstawiał Chrystusa, który dopiero co został zdjęty z krzyża. Wydaje mi się, że malarze przyzwyczaili się malować Chrystusa i na krzyżu, i zdjętego z krzyża, lecz zawsze z odcieniem niezwykłej piękności w obliczu; piękność tę starają się zachować nawet w naj-straszniejszych męczarniach. Na tym zaś obrazie u Rogożyna nie ma nawet śladu piękności, jest to najzwyklejszy trup człowieka, który jeszcze przed przybiciem do krzyża zniósł nieskończone męki, rany, tortury, bicie przez tłum, kiedy dźwigał na sobie krzyż i upadał pod jego brzemieniem, wreszcie mękę ukrzyżowania ... Prawda, że jest to twarz człowieka  d o p i e r o   co zdjętego z krzyża, ... nic jeszcze nie zdążyło zesztywnieć, więc w obliczu zmarłego przebija nawet cierpienie, jak gdyby jeszcze teraz przez Niego odczuwane (artysta bardzo dobrze to uchwycił); ale za to sama twarz nie została bynajmniej oszczędzona; jest tu tylko natura i na-prawdę taki powinien być trup człowieka po tylu mękach, kimkolwiek byłby ten człowiek. Wiem, że kościół chrześcijański ustalił jeszcze w pierwszych wiekach, że Chrystus cierpiał nie w przenośni, ale w rzeczywistości, i że jak z tego wynika, ciało Jego podlegało na krzyżu prawom przyrody zupełnie i bez reszty. [...] Dziwna rzecz – kiedy  się patrzy na tego trupa, na tego zamęczonego na śmierć człowieka, przychodzi na myśl pewne osobliwe i ciekawe pytanie: jeżeli takiego właśnie trupa (a na pewno musiał być właśnie taki) widzieli ... wszyscy, co wie-rzyli w Niego i ubóstwiali Go, to jakim sposobem mogli uwierzyć, patrząc na takiego trupa, że ten męczennik zmartwychwstanie? Tu mimo woli nasuwa się pojęcie, że jeżeli śmierć jest tak okropna i prawa natury tak silne, to jak je można przezwyciężyć? ... Patrzącemu na ten obraz przyroda wydaje się jakąś olbrzymią nieubłaganą i niemą bestią... Obraz ten właśnie jakby wyraża owo pojęcie o mrocznej, zuchwałej i bezmyślnie wiekuistej sile, której wszystko podlega; i to pojęcie mimo woli udziela się każdemu, kto patrzy na obraz. Ci ludzie, którzy ota-czali zmarłego, a których wcale nie ma tutaj na obrazie, musieli odczuć straszliwy niepokój i zwątpienie tego wieczoru, kiedy runęły naraz wszystkie ich nadzieje i niemal wygasła ich wiara. [...] I gdyby sam nauczyciel mógł był ujrzeć ten swój obraz w przeddzień stracenia, to czy tak samo wstąpiłby na krzyż i tak samo umarł jak teraz?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródło:

Fiodor Dostojewski, Idiota, przeł. Jerzy Jędrzejewicz, PIW, Warszawa 1984, s. 243-244, 256-257, 454-455.

Dostojewski pisze z pamięcią o obrazie Hansa Holbeina młodszego, Chrystus w grobie (z 1521 roku), który widział w roku 1867 w Bazylei.

Reprodukcja

http://www.gnosis.art.pl/iluminatornia/sztuka_o_inspiracji/hans_holbein_ml/hans_holbein_ml_cialo_chrystusa_w_grobie_1521.jpg

 

http://aleksandreo.blox.pl/resource/holbein_young_chris.jpg

 

http://www-users.york.ac.uk/~jen3/christ_entombed.jpg

 

 

 

 

Okoliczności

Henri de Lubac przypomina okoliczności, w których Dostojewski widział ten obraz oraz cytuje wspomnienie żony pisarza:

 

„W 1867 oboje małżonkowie udają się do Genewy (Dostojewski i jego żona Anna Grigoriewna). Zatrzymują się pewnego dnia w Bazylei, żeby obejrzeć obraz, który ktoś im polecił. «Obraz ten, pędzla Hansa Holbeina Młodszego, przedstawia Jezusa Chrystusa po zdjęciu z krzyża, nieludzko skatowanego, z piętnem śmierci na twarzy» [Anna Dostojewski, Wspomnienia, s. 174]. Anna Grigoriewna, nie mogąc znieść dłużej tak wstrząsającego widoku, przeszła do innej sali. «Gdy po jakichś piętnastu, dwudziestu minutach wróciłam, zobaczyłam, że Fiodor Michajłowicz wciąż stoi przed obrazem jak przykuty. Na jego wzburzonej twarzy malowało się przerażenie, które nieraz zdarzało mi się obserwować w pierwszych chwilach ataku epilepsji. Ostrożnie wzięłam go pod rękę, przeprowadziłam do drugiej sali i posadziłam na ławce, spodziewając się lada moment ataku. Na szczęście atak nie nastąpił. Fiodor Michajłowicz uspokoił się nieco i wychodząc z muzeum nalegał, abyśmy jeszcze raz poszli popatrzeć na obraz, który wywarł na nim tak wstrząsające wrażenie»” [Wspomnienia, s. 175].

 

 

Henri de Lubac, Dramat humanizmu ateistycznego, przeł. Arkadiusz Ziernicki, WAM, Kraków 2004, s. 307-308 (więcej 306-317).

 

Anna Dostojewska, Wspomnienia, tłum. Zbigniew Podgórzec, PIW, Warszawa 1974.

 

 

 

 

Uwagi Simblet poświęcone temu obrazowi, jakie znajdziemy w jej podręczniku anatomii dla artystów wyraźnie nie zostały nakreślone z zachowaniem anatomicznego punktu widzenia, zamieszczam je dla porównania:

 

Sarah Simblet

Chrystus leżący w grobie, Hans Holbein

 

Hans Holbein młodszy (1498-1543), nadworny malarz Henryka VIII, w wieku 23 lat namalował zadziwiające wyobrażenie Chrystusa. Siła wyrazu cechująca jego późniejsze portrety ujawnia się także tutaj.

 

Holbein był zawsze mistrzem subtelnych szczegółów anatomicznych. Rzuca się w oczy ekspresja jego postaci, złożoność ich postawy, każdy z jego portretów tętni życiem.

Ten wczesny obraz przedstawiający Chrystusa złożonego w grobie jest jakby negatywem jego późniejszych prac, a kontrast został osiągnięty tymi samymi środkami.

 

Jest to wierny obraz zwłok, nie wyidealizowany obraz śmierci (porównaj Śmierć Marata Davida). Widzimy tu ziemską powłokę Mesjasza, odartą z nadprzyrodzonej chwały,

z ostatnim grymasem bólu zastygłym na twarzy.

 

Ciało jest zesztywniałe, wyniszczone i bliskie rozkładu. Pod wpływem siły ciężkości układa się bezwładnie, a papierowo cienka skóra uwypukla się na każdym ściągnie. Oczy Chrystusa są otwarte, nadal wzniesione do Boga i błyszczą jeszcze w zastygłej twarzy. Chrystus został uwięziony, złożony pod niemożliwym do odsunięcia kamieniem grobowym, porzucony w przerażającej ciemności. Grób jest otwarty w naszą stronę. Ciekawość każe nam zaglądać przez tę nieistniejącą ścianę. Włosy Chrystusa i palce u rąk i nóg są wyciągnięte do nas, przyglądając się obrazowi jesteśmy jakby żywcem pogrzebani wraz z Nim. Nasze zmartwychwstanie czy ucieczka wydają się właściwie nieprawdopodobne.

 

Przez tę potworną i ponurą wizję Holbein prowadzi nas do rozmyślań o cudzie, który ma się wydarzyć. Zmartwychwstanie Chrystusa wydaje się nawet bardziej cudowne, a jego nieuchronność jest zapowiadana przez padające zza nas światło.

 

 

 

Źródło:

Sarah Simblet, Anatomia dla artystów, przeł. M. Rolska, Arkady, Warszawa 2003, s. 158.